Brukselski szczyt NATO z udziałem m.in. nowego prezydenta USA Bidena i odchodzącej z urzędu kanclerz Merkel, krytykowanego ponad miarę prezydenta Erdoğana oraz prezydenta Dudy potwierdził jedność paktu. Debatowano o Rosji, ale trudno mówić tu o jednym stanowisku, gdy Berlin z Moskwą właśnie kończą Nord Stream 2, Waszyngtonowi to już nie przeszkadza, a Warszawie, Bałtom i Skandynawom – wręcz przeciwnie.
Taki szczyt to zawsze okazja do potrzebnych, choć nie zawsze strategicznych rozmów dwustronnych: polski prezydent spotkał się z prezydentem Francji, premierem Wielkiej Brytanii, ale także premierem Macedonii, bo przecież Bałkany są dla nas też istotne. Pakt Północnoatlantycki obradował w czasie, gdy tylko 1/3 jego członków przeznacza 2 proc. PKB na obronność – czyli 10 na 30 państw. Ciekawe, że według sondaży to Polacy są największymi patriotami w NATO, obok Albańczyków i Litwinów. Dobrze, że spotkanie w Brukseli pokazało euroatlantycką jedność. Byłoby jednak dobrze, aby nie tylko Polska – wciąż przecież jeszcze nie najzamożniejsza – i 9 innych krajów dawały na obronę tyle, ile się wcześniej zobowiązały. A państwa, które od tego się uchylają, są często od Polski dużo bogatsze.