Za nami 1 sierpnia i obchody rocznicy wybuchu Postania Warszawskiego. Media, które jeszcze jakiś czas temu przedstawiały powstańców warszawskich jako antysemitów i morderców Żydów, teraz, w rocznicę mają lepszą zabawę – wyzywanie od faszystów ludzi, którzy przychodzą uczcić rocznicę.
W Polsce nic już ta obelga nie oznacza. Chyba żaden z uczestników marszu nie przejął się kolejnymi wyzwiskami. Gorzej, że nie wyciągamy wniosków. Skoro bowiem ten czy inny idiota z lewicy mówi o faszyzmie, który ma kwitnąć w Polsce, to logiczną konsekwencją jest walka z tym zjawiskiem. Od tak zdefiniowanego celu jest tylko krok do znalezienia sojusznika w denazyfikacji kraju. Idę o zakład, że chętnie Władimir Putin by się włączył w taką walkę. Wszak z takimi samymi hasłami wchodził mordować dzieci i kobiety na Ukrainie. Po 24 lutego powinniśmy znów nauczyć się przykładać odpowiednią miarę do słów. Nadal jednak tego nie robimy i swobodnie przyrównujemy wszystkich do Adolfa Hitlera, Józefa Stalina i Władimira Putina. Zapieczeni w sporach, widzimy politykę jak karykaturę. O ile jeszcze rok temu zjawisko to mogło śmieszyć, o tyle teraz może świadczyć o społecznej głupocie.