Kołodziejczak nie jest w stanie odebrać PiS większości na terenach wiejskich, bo mało kto go tam w ogóle kojarzy. Skoro chwalący Tuska za ten ruch chcą się przekonać o słuszności swoich przekonań, niech pojadą na Nowosądecczyznę i zapytają o zdanie mieszkańców w okręgach, gdzie PiS miewało ponad 70 proc. poparcia.
Kołodziejczak ma parcie na szkło, ale nie posiada wiedzy o polityce i legislacji sejmowej na poziomie WOS-u ze szkoły średniej, co udowadniał w wywiadach. Taki transfer przeczy popularnej tezie, jakoby KO była partią dla inteligentów. Z pewnością niezdecydowanych wyborców Kołodziejczak nie przyciągnie. Z kolei zamieszanie z innymi kandydatami na listach, którzy po czasie nawet przepadli, każe zadać pytania: kto je układał? Czy w ruch poszła maszyna losująca?