W swojej 16-minutowej mowie Emmanuel Macron starał się pokazać zdecydowanie we wprowadzaniu reform, które jednak większość Francuzów odrzuca. Jej końcówka dotyczyła nadziei dla spraw europejskich. Prezydent powrócił tu do swojego ulubionego podziału na obóz postępu, który ma reprezentować on sam, i populistów, czyli po prostu tych, którzy z wizją federalistycznej Europy się nie godzą. Jeśli wziąć pod uwagę majowe wybory do PE i brak abdykacji Macrona z planów objęcia przywództwa nad paneuropejską walką z populizmem, wygląda na to, że niełatwa przeprawa z francuskim prezydentem czeka także polski rząd.
Macron niezłomny
W tym roku ze względu na bunt społeczny bardzo wyczekiwano noworocznego orędzia prezydenta Francji. Po jego wysłuchaniu można nabrać przekonania, że lepiej nie będzie, a rok 2019 będzie okresem dalszej konfrontacji władzy ze społeczeństwem.