Po zaskakującym wyniku pierwszej tury, która okazała się być laniem dla zblatowanych ze sobą narodowych i lewicowych liberałów, proces wyborczy został zatrzymany. W efekcie nie doszło do drugiej tury, w której zmierzyć się mieli uważany za prorosyjskiego populistę Calin Georgescu i związana z pozarządowym, opozycyjnym ugrupowaniem liberalnej prawicy USR Elena Lasconi. Georgescu od początku poddawany był różnym szykanom, co jednak powodowało dalszy wzrost jego popularności.
Po drodze jeden z portali śledczych ustalił, że jego kampania tak naprawdę sponsorowana była nie przez Rosjan, a… rodzimych liberałów, którzy w ten sposób chcieli osłabić jego prawicową konkurencję, a następnie (czytaj pan uważnie, panie Mentzen) wygrać z nim bez większych problemów jako kandydatem niewybieralnym. Wyszło jednak trochę za dobrze. Społeczeństwo rumuńskie jednak do tej europejskiej demokracji nie dorosło, lekcji nie odrobiło i gotowe było wybrać Georgescu w kolejnym podejściu do wyborów. Kandydat został zatrzymany, jakoby w związku z materiałami, znalezionymi u jego współpracownika, po czym puszczono go niby wolno, ale z 60-dniowym szlabanem na media i wszelkie wypowiedzi. Wszystko zaś w dniu, w którym miał zarejestrować kandydaturę i uzyskać poparcie partii AUR, w PE współtworzącej frakcję miedzy innymi z Prawem i Sprawiedliwością.
Trudno dziwić się, że ta polityczna bandyterka podoba się przedstawicielom naszej władzy, co na portalu X wprost zasygnalizowała choćby Kamila Gasiuk-Pihowicz. Praktycznie nie ma dnia, byśmy nie słyszeli o planach odebrania komuś z dzisiejszej opozycji immunitetu, a politycy, i ci w ławach sejmowych, i ci przebrani za prokuratorów, nie straszyli kogoś procesem i więzieniem. Ostatnio najgłośniej jest o Dariuszu Mateckim, co ma znaczenie polityczne, ale i kampanijne. Matecki jest bowiem specem od mediów społecznościowych, co szczególnie cenne, gdy minister Domański kolejny miesiąc bezprawnie blokuje pieniądze na kampanię. Sejm i prokuratura ścigają już Zbigniewa Ziobro, ale lista osób, wskazanych już do policyjnych i sądowych prześladowań jest dłuższa. Są na niej i prezes PiS, i Karol Nawrocki.
Patrzmy więc na Rumunię bardzo uważnie, domagajmy się też razem z Rumunami uwagi i potępienia działań władz ze strony świata. Przede wszystkim Ameryki, która problem dostrzegała już wcześniej. Być może bowiem i tym razem będzie to walka „za wolność naszą i waszą”.