Nie mam wielkich pretensji do mediów, które za PAP powtórzyły informację. W końcu wydawałoby się, że mogą traktować depesze agencji jako wiarygodne, i do niedawna tak było. Nie trzeba było ich sprawdzać. Dziś jest inaczej. Na upadek PAP patrzę bez satysfakcji i ze smutkiem. Byłem z nią związany przez cztery lata, między innymi w newralgicznym momencie inwazji rosyjskiej na Ukrainie, i zajmowałem się przeciwdziałaniem dezinformacji.
Przede wszystkim tej płynącej z Kremla, ale i wszelkim formom wojennej manipulacji, bo ostatecznie obie strony w niej się wyspecjalizowały. Dziś PAP stał się ośrodkiem dezinformacji, a przywrócenie tam elementarnej rzetelności będzie przypominało sprzątanie stajni Augiasza.