Chińska polityka „zero COVID” miała niewiele wspólnego z ratowaniem zdrowia i życia Chińczyków. To strategia, która miała zapewnić Xi Jinpingowi pełnię władzy i kontroli, a w rzeczywistości przyniosła falę tragedii. Zamykanie całych miast w lockdownach, ograniczanie możliwości podróży, testy na masową skalę doprowadzały m.in. do zgonów ludzi z powodu głodu, bo zamknięci w mieszkaniach Chińczycy nie mieli dostępu do żywności, czy do śmierci w pożarach, bo pomoc nie była wpuszczana na odizolowane osiedla. Ostatecznie w wyniku Rewolucji Białych Kartek, czyli protestów, jakie zaczęły wybuchać w listopadzie 2022 r. na ulicach chińskich miast, i gdy pojawiły się hasła już nie tylko żądające zniesienia restrykcji covidowych, ale i odsunięcia od władzy KPCh i jej przywódcy Xi Jinpinga, chińscy komuniści poddali się i w grudniu znieśli większość drakońskich obostrzeń związanych z polityką „zero COVID”. Tylko że na taką ostrą zmianę Chiny nie były zupełnie przygotowane.
Fałszywe dane i dezinformacja
Po zniesieniu obowiązkowych testów i izolacji dla zakażonych wariant koronawirusa omikron zaczął się szerzyć po kraju na ogromną skalę, praktycznie bez żadnej kontroli. W tej chwili infekcje i zgony eksplodują do tego stopnia, że zapasy leków są na wyczerpaniu. Wracamy do sytuacji sprzed 3 lat – szpitale znów są przeciążone, a w niektórych miejscach lekarze i pielęgniarki muszą pracować, mimo że są zakażeni. Przed krematoriami, jak w 2020 r., ponownie ustawiają się kolejki oczekujących na kremacje swoich bliskich.
Brytyjska firma analityczna Airfinity oceniła, że w Chinach każdego dnia dochodzi do 9 tys. zgonów. Według Brytyjczyków infekcje COVID-19 w Chinach osiągną swój pierwszy szczyt 13 stycznia i wyniosą 3,7 mln przypadków dziennie. Z kolei szczyt zgonów w wysokości około 25 tys. dziennie ma przypaść na 23 stycznia. Łączna liczba zgonów od grudnia sięgnie wtedy 584 tys.; do kwietnia zaś wyniesie 1,7 mln przypadków.
Te dane jednak kontrastują z liczbami, jakie przekazują władze Chin. Dziś oficjalna narracja mówi o tysiącach przypadków zakażeń dziennie. Według Airfinity w ChRL codziennie dochodzi do ponad miliona zakażeń, czyli znów wracamy do sytuacji z początków pandemii, gdy KPCh kryła przed światem prawdę o stopniu rozwoju wirusa w ChRL. Na początku pandemii w promowaniu fałszywej narracji Pekinowi pomagała Światowa Organizacja Zdrowia (WHO). Po tragedii, jakie te kłamstwa spowodowały, wydaje się, że WHO poszła po rozum do głowy i teraz wzywa ChRL do „regularnego udostępniania konkretnych danych w czasie rzeczywistym na temat sytuacji epidemiologicznej, w tym więcej danych na temat sekwencjonowania genetycznego i wpływu choroby, hospitalizacji, przyjęć na oddziały intensywnej terapii i zgonów”.
W odpowiedzi na to żądanie KPCh, tak jak 3 lata temu, puszcza w świat dezinformację. 30 grudnia ub.r. rzecznik chińskiego MSZ Wang Wenbin powiedział, że od wybuchu epidemii „Chiny w sposób otwarty i przejrzysty udostępniają społeczności międzynarodowej, w tym WHO”, informacje i dane dotyczące COVID-19.
Ciągły brak transparentności ze strony chińskich władz i otwarcie granic ChRL (8 stycznia Chiny przywrócą wnioski paszportowe dla obywateli chcących podróżować za granicę) powodują, że coraz więcej krajów wprowadza kontrole dla przybywających z Chin. Stany Zjednoczone, Japonia, Indie, Tajwan, Korea Południowa, Malezja, Izrael, Wielka Brytania, a w UE Włochy, Francja i Hiszpania ogłosiły zaostrzenie przepisów dotyczących podróżnych z Państwa Środka, np. wprowadziły wymóg przedstawienia negatywnego wyniku testu. Włochy, które pod koniec grudnia informowały, że prawie połowa pasażerów przybyłych z Chin i przebadanych na mediolańskim lotnisku Malpensa była zakażona koronawirusem, wzywają, by podobne ograniczenia zostały wprowadzone w całej Unii Europejskiej.
I w te działania krajów, które chcą chronić swoich obywateli, KPCh także uderza za pomocą dezinformacji. Tuba propagandy KPCh, gazeta „Global Times” nazywa kontrole dyskryminacją i twierdzi, że Zachodowi nie chodzi o ochronę własnych obywateli, lecz o „sabotowanie trzech lat wysiłków Chin w zakresie kontroli COVID-19 i zaatakowanie systemu tego kraju”.
Nie dla pomocy z Zachodu
Chiny dziś ponownie są dotknięte falą infekcji tylko dlatego, że KPCh poległa w walce z wirusem, zajmując się walką z własnym społeczeństwem, i dlatego że odrzuca pomoc z Zachodu. Lockdowny głęboko wpłynęły na dostępność leków. Pomimo że ChRL jest jednym z największych producentów farmaceutycznych na świecie, Chińczycy stoją w obliczu krytycznych niedoborów farmaceutycznych z powodu braku zapasów. Krajowa sieć dostaw również nie podniosła się po szkodach spowodowanych polityką „zero COVID”.
Problemem są też szczepienia. Oficjalne dane chińskie mówią, że 90 proc. społeczeństwa jest zaszczepiona preparatami wyprodukowanymi w Chinach. Mało kto jednak ufa tym danym. Tak samo mało kto wierzy w skuteczność i bezpieczeństwo szczepionek made in China. Nawet gdyby przyjąć, że większość chińskiego społeczeństwa jest zaszczepiona, to wiemy, że skuteczność preparatów z ChRL jest dużo mniejsza niż tych z Zachodu. Przyznał to nawet kierownik państwowego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, gdy na konferencji w Chengdu w 2021 r. powiedział, że chińskie szczepionki przeciwko koronawirusowi mają stosunkowo niską skuteczność.
Sami Chińczycy wyrażają chęć szczepienia, ale zachodnimi preparatami. Na to jednak rząd Xi Jinpinga nie chce się zgodzić. Od lat narracja prezydenta Chin brzmi: Wschód powstaje, a Zachód upada. Pokonanie wirusa przez Chiny, także za pomocą szczepionek made in China to miał być sposób Xi Jinpinga, by pokazać wyższość Komunistycznej Partii Chin nad Zachodem.
Zachód cały czas daje znać Pekinowi, że chce pomóc Chinom w walce z koronawirusem. Na początku pandemii chciał wysłać do Państwa Środka swoich ekspertów. Teraz zarówno USA, jak i Niemcy oferują Xi Jinpingowi dostarczenie zachodnich szczepionek. Pomoc w walce z nową falą COVID-19 Chinom w noworocznym przemówieniu zaoferowała także prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen. Xi był i jest na tę gotowość pomocy głuchy. Jak stwierdziła Avril Haines, dyrektor Wywiadu Narodowego USA, „Xi Jinping nie chce przyjąć lepszej szczepionki z Zachodu i zamiast tego polega na szczepionce (produkowanej) w Chinach, która nie jest nawet w przybliżeniu tak skuteczna przeciwko omikronowi”.
Chińskie kłamstwo to dług
W wyprodukowanym przez HBO serialu „Czarnobyl” jedna z bardziej poruszających scen to ta, gdy główny bohater wypowiada następujące słowa: „Gdy prawda jest niewygodna, kłamiemy i kłamiemy, aż nie pamiętamy, że ona istnieje – ale istnieje! Każde nasze kłamstwo to dług zaciągnięty wobec prawdy. Prędzej czy później ten dług będzie spłacony”.
Zachowanie komunistycznych władz Chin w kwestii pandemii od trzech lat bardzo przypomina to, co wydarzyło się w Czarnobylu. W 1986 r. władze ZSRS początkowo kłamały nt. wypadku. Dopiero fizyczne dowody zmusiły je do ujawnienia prawdy. Tak samo zachowały się komunistyczne władze ChRL w przypadku wybuchu epidemii koronawirusa i tak samo zachowują się teraz, nie przekazując Zachodowi, a także własnym obywatelom prawdziwych danych dotyczących nowej fali koronawirusa i odrzucając pomoc z Zachodu. Xi woli poświęcić życie i zdrowie swoich obywateli i znów stwarza zagrożenie dla całego świata, niż przyznać, że w walce z COVID-19 poniósł klęskę i potrzebuje wsparcia z Zachodu.
Trzy lata temu za kłamstwa KPCh zapłaciliśmy ogromną cenę. Oby teraz znowu nie przyszło nam spłacać tego chińskiego długu wobec prawdy.