Złośliwi drwili, że być może udali się prosto na pociąg do Szczecina. Niezależnie od tego, triumwirat uciekinierów zorganizował konferencję prasową i zażądał odwołania Rachonia ze stanowiska. Co zabawne, tydzień później przedstawiciele „totalnych” przyjęli zaproszenie do kolejnego programu, by ostatecznie w studiu się nie pojawić. Zapewne chodziło o rozbicie audycji i pokazanie swojego sprzeciwu. Wyszło gorzej niż słabo, bo pokazali niemoc i strach przed kolejnymi pytaniami, a złośliwym dali pretekst do dworowania, że pewnie zamiast telewizji wybrali doglądanie interesu, którego tak bardzo bronili. Cóż, jak zareagują na to wyborcy – zobaczymy już niebawem.