Jest on jednym z kilkunastu oskarżonych zamieszanych w działalność tzw. gangu przebierańców, czyli fałszywych pracowników służb specjalnych powołujących się na wpływy w administracji państwowej. K. wraz ze wspólnikiem z kancelarii prawnej miał uwiarygodniać grupę, wskazując, że jej członkowie to oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. W rzeczywistości osoby te nie miały z tymi służbami nic wspólnego. Problem w tym, że proces ten może jeszcze potrwać nawet kilka lat, bo oskarżeni do perfekcji opanowali umiejętność przedłużania postępowania. Liczą, że dzięki temu ograją system i po prostu im się upiecze.