Łatwo szantażuje się próbą samobójczą, ale też pewnym zgonem. Obojętnie jaki bydlak dokona żywota, natychmiast należy zapomnieć o wszystkich popełnionych zbrodniach, bo o zmarłym „tylko dobrze”. Doskonale szantażuje się starością i świętymi symbolami, co mogliśmy obserwować w wykonaniu Wandy Traczyk-Stawskiej, której absolutnie nie przeszkadzało ani odbieranie laurów od Hanny Gronkiewicz-Waltz, wyrzucającej Powstańców na bruk, ani tkwienie pod szyldem KOD, zbieraniny antypolskiej, dosłownie opluwającej pamięć o bohaterach. Pośród wszystkich wymienionych szantaży zabrakło ostatniego hitu, czyli szantażu na kalectwo połączone z biedą. W Sejmie ponad miesiąc szantażowano biednym kalectwem i jest to tak skuteczna broń biologiczna, że prawie wszystkich zaczadziła, do tego stopnia, że tylko pojedynczy szaleńcy zauważyli ekskluzywną reprezentację niepełnosprawnych i ich opiekunów, z czego połowa to sprawne chłopy, a reszta butikowo odziana, balująca na wywczasach klasa średnia. Obrzydliwy szantaż i polityczna komedia, ale to demaskatorzy farsy zostają rozstrzelani, nie hieny, które dla sławy i pieniędzy robią sobie selfie z inwalidą.
Beze mnie, szantażyści.