Wtedy rzecznik urzędu miasta Kamil Dąbrowa obiecał, że odpowie nazajutrz. Nie odpowiedział do dzisiaj i chyba już nie odpowie, bo nie jest już rzecznikiem.
Z bełkotliwej wypowiedzi kandydata na prezydenta nie dało się wywnioskować, czy otworzy szeroko drzwi dla funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa i czy przeszkadza mu fakt, że osoba, której fundacji przelał 2 mln zł, inwigilowała ks. Franciszka Blachnickiego. Przyglądając się Trzaskowskiemu z bliska, widać, że na ostatniej prostej kampanii nie wytrzymuje ciśnienia. Pytania o poglądy, działania w Warszawie i program wreszcie go dogoniły. Okazało się, że nie ma na żaden z tych tematów nic do powiedzenia. Ten kolos opozycji wydaje się mieć dzisiaj gliniane nogi.
Prezydent Warszawy nie jest jeszcze politykiem formatu prezydenckiego. Na razie mógłby pokazać się z dobrej strony w stolicy. Pytanie, czy będzie mu się chciało.