Tak więc pedantyczna, bezosobowa biurokracja germańska – pisał o bohaterce tej historii Vittorio Messori – nawet biurokracja Trzeciej Rzeszy poświadczyła jeden z najbardziej tajemniczych »przypadków w dziejach« – Teresy Neumann (1898–1962) z Konnersreuth w Bawarii (w Górnym Palatynacie), wieśniaczki, która przez 36 lat żywiła się tylko konsekrowaną hostią. Co tydzień przeżywała w swoim ciele misterium męki – śmierci – zmartwychwstania Jezusa”.
Mistyczny sen
Hitler bał się tej kobiety panicznie. Nade wszystko bał się tego, co pojawiało się w jej mistycznych widzeniach i było zapowiedzią dies irae dla niego. Ta córka wiejskiego krawca i robotnicy rolnej była bowiem wielką mistyczką, potwierdził to Kościół. Jako młoda dziewczyna uległa poważnemu wypadkowi. Podczas pożaru w sąsiedztwie, gdy ratowała bydło i wynosiła ciężkie snopy ze stodoły, doznała paraliżu i oślepła. Ferdynand Neumann walczący w I wojnie światowej przywiózł z Francji chorej córce obrazek Świętej Teresy z Lisieux. Za wstawiennictwem swej imienniczki została uzdrowiona najpierw z paraliżu, potem ze ślepoty. Wkrótce otrzymała łaskę stygmatów. Krew płynęła szerokimi strugami nie tylko z ran na rękach, nogach i głowie Teresy Neumann, lecz także z jej oczu, co tydzień, począwszy od piątku. W niedzielę rano budziła się w najlepszym zdrowiu i wracała do swojej codziennej krzątaniny.
W czasie mistycznego snu głośno powtarzała słowa towarzyszące wydarzeniom, które w dramatyczny sposób „ukazywało” jej ciało – były to słowa w językach aramejskim, greckim i łacińskim, których jako osoba posługująca się lokalnym dialektem nie mogła znać. Kościół niemiecki (diecezja ratyzbońska), zwłaszcza zaś kapucyni z pobliskiego klasztoru, otoczył Teresę dyskretną opieką. Biskup zdecydował o przeprowadzeniu badań, które miały wykluczyć mistyfikację.
W 1927 r. dr Otto Seidel wraz z czterema zakonnicami franciszkankami poddawał ją obserwacji. Odwiedzał ją także często dociekliwy dziennikarz, publicysta, historyk oraz antykatolicko nastawiony działacz polityczny dr Fritz Gerlich, który początkowo zamierzał zdemaskować „oszustwo”. W rezultacie spotkań z Teresą napisał dwutomową książkę, która broniła wiarygodności mistyczki przed próbami ośmieszania jej przez władze. Jej stosunek do nazistów był zdecydowanie krytyczny, Gestapo obserwowało ją pilnie, bo jej rosnąca popularność stawała się dla władz niewygodna. Gerlich, w młodości nacjonalista, pod wpływem kontaktów z Teresą Neumann stał się żarliwym katolikiem, przyjął na chrzcie imię Michael i wziął ślub kościelny z żoną w kościele kapucynów w Eichstatt. Zachęcony przez Teresę rozpoczął publicystyczną kampanię przeciw Hitlerowi jako redaktor naczelny wpływowego pisma „Der Gerade Weg” wydawanego w Monachium. Był jedną z bardzo nielicznych osób publicznych – obok Tomasza Manna – które przeciwstawiły się ideologii Hitlera.
Swoje antyhitlerowskie poglądy i publikacje Fritz Gerlich przypłacił życiem. Skazano go na obóz koncentracyjny i zastrzelono w Dachau 30 czerwca 1934 r. Sama Teresa i jej rodzina, choć zdecydowanie i w sposób jawny odrzucające ideologię nazistowską, nigdy nie ucierpiały z powodu represji policyjnych. Chronił ją zabobonny lęk Führera. Gestapowcy nigdy nie wkroczyli do jej wioski. Jest to jedno ze świadectw, z jakimi mianowicie siłami musiało zmagać się społeczeństwo niemieckie w czasie dyktatury – i przed czym siły tego rodzaju się cofają.
Teresa przepowiada wielkość Polski
Przy całej intensywności fizycznych cierpień i przeżyć mistycznych Teresa ujmowała swoje otoczenie pogodą ducha i skłonnością do żartów. Na zdjęciach widać ją często roześmianą, jej żywa, ruchliwa twarz przypominała twarz dziecka. Vittorio Messori wspomina, że nieraz żaliła się bliskim, że jakoś nigdy nie potrafiła w codziennym życiu zdobywać się na solenną powagę i uznaje to za znak wiarygodności „w zestawieniu z głęboką powagą, jaka zawsze towarzyszy mistyfikatorom i maniakom religijnym”.
Oprócz swojego zwykłego życia, skupionego na domu i ogrodzie, Teresa przyjmowała niezliczone ilości ludzi przybywających do Konnersreuth, odpowiadała osobiście na listy, pocieszała, udzielała rad i – jak poświadczają świadkowie – wymadlała uzdrowienia.
Przepowiednie bawarskiej mistyczki dotyczyły także przyszłej roli Polski w świecie. Teresa mówiła, że Polska nie stanie się nigdy ofiarą komunizmu, bo „Czarna Madonna będzie przemierzała jej drogi i odwiedzała wszystkie wsie i miasta”. Przepowiedziała też, że w Polsce będą uchwalane „najmądrzejsze prawa” i „najsprawiedliwsze ustawy”, które staną się drogowskazami dla świata, a Warszawa okaże się centralnym punktem w Europie. Polakom, którzy po wojnie znaleźli się na Zachodzie i którzy przyjeżdżali do Konnersreuth (była wśród nich grupa żołnierzy Armii Andersa), by zapytać Teresę, czy powinni wracać do kraju okupowanego przez Sowietów, zawsze doradzała powrót. Nie wahała się wypowiadać gorzkich słów o swoim narodzie. Zapamiętano jej typowo wiejskie obrazowe porównanie: mają nadejść czasy, gdy Niemców zostanie tyle, ile może schronić się w czasie deszczu pod gruszą.
Niewielu dziś w Niemczech pamięta o wielkiej mistyczce, która ofiarowała życie za młodego chłopca ze swojej wioski. Był na ostatnim roku seminarium duchownego, zachorował na raka krtani i był bliski śmierci. Przeżył i został kapłanem. Ona „otrzymała” jego chorobę. Od tego czasu nic już nie jadła i nie piła. Niewielu katolików w ogóle o niej słyszało. W 2005 r. biskup Gerhard Ludwig Müller rozpoczął proces beatyfikacyjny Teresy Neumann, po wieloletnich staraniach tysięcy osób świeckich. Mimo to została przez Kościół niemiecki zapomniana. Jest przypadkiem co najmniej kłopotliwym „dla niektórych naszych współczesnych sposobów pojmowania wiary”, jak ujmuje to dyplomatycznie Messori. Ale coraz częściej słyszy się opinie, że jej przepowiednie dotyczące losów Europy, Niemiec i Polski teraz właśnie zaczynają się spełniać.
Niemcy chcą podpalić Europę
Messori przypomina, że to nie zamach stanu doprowadził w Niemczech Hitlera do władzy. „Jest błędem wystawianie go na pośmiewisko, czynienie z niego karykatury jak w filmie »Dyktator« Charliego Chaplina. To właśnie idąc za domniemaną »kukłą« za przemyślaną karykaturą, naród należący do najbardziej utalentowanych i wykształconych w świecie podpalił Europę i nie wahał się przed ostatecznymi ofiarami”. Do władzy doprowadziło Hitlera zamieszanie w głowach ludzkich, pomylenie ładu materialnego z ładem moralnym. Chęć zbudowania „idealnego” państwa – bez Żydów, chorych, upośledzonych. Państwa „czystego” i sprawnego jak maszyna. Podobne były ambicje i plany Bismarcka. Widzimy dziś, jak ten „ideał” parcieje, murszeje i rozpada się w pył.
Bo to nie „wszystko jedno”, jak i w co wierzymy. Dla błędu i kłamstwa nie może być miejsca ani w religii, ani w filozofii, ani w prawie, ani w życiu politycznym. A jeśli znajdą one tam miejsce, zostaną zaakceptowane, przyswojone, niepostrzeżenie chaos i przemoc ogarną cały świat. Takie są konsekwencje kłamstwa zaadaptowanego przez system polityczny. Normalny człowiek w takim świecie dusi się, gubi albo staje się potworem. Mistyczka z Bawarii, która nigdy nie opuściła swojej wioski, zdawała sobie sprawę z tego lepiej niż niemieccy intelektualiści i dygnitarze.