Chiny są dziś czołowym sponsorem wojennej machiny Putina. Amerykańskie władze właśnie ogłosiły nowy pakiet sankcji, mający uderzyć w Kreml, który objął też 20 podmiotów z Chin i Hongkongu, w tym dwóch chińskich dostawców prekursorów materiałów wybuchowych, potrzebnych Rosji do dalszej produkcji prochu strzelniczego, paliw rakietowych i innych materiałów wybuchowych. Wywiad USA ostrzega także, że współpraca militarna pomiędzy Rosją a Chinami zacieśnia się i może też dotyczyć kwestii potencjalnej inwazji na Tajwan. Czy więc w takim momencie artykuł Fenga w jednej z czołowych zachodnich gazet może być sygnałem zmiany relacji Pekinu z Moskwą?
Odpowiedzi na to pytanie udzielił już Anatolij Golicyn, były KGB-ista, który uciekł do USA, by zdradzić dezinformacyjną strategię Sowietów. W swojej książce pt. "Nowe kłamstwa w miejsce starych” opisał on "technikę rozłamu", czyli szerzenie dezinformacji na temat fałszywych tąpnięć, po to, by osłabić Zachód. “Podwójna gra w polemikach chińsko-sowieckich jest stosowana, aby zamaskować charakter celów oraz stopień koordynacji komunistycznych wysiłków, ukierunkowanych na zdobywanie wytyczonych celów. Pozorowany brak jedności w komunistycznym świecie przyczynia się do rzeczywistego braku jedności w świecie niekomunistycznym” – pisał Golicyn.
Artykuł Fenga ukazał się przed zeszłotygodniową wizytą Blinkena w USA i przed rozpoczynającą się 5 maja wizytą prezydenta Chin Xi Jinpinga w Europie. Pierwszą stolicą, którą odwiedzi Xi, będzie Paryż. Nie przypadkiem zaczyna on swą podróż od antyamerykańskiej Francji, gdzie Emmanuel Macron głosi ideę autonomii strategicznej UE, służącej wyparciu USA z Europy. Publikacja Fenga ma pomóc Pekinowi w zakamuflowaniu jego prawdziwych intencji – dalszego wsparcia dla Putina – i we wbiciu klina w relacje transatlantyckie, tj. sprawić, by Europa nie była w stanie wspólnie z USA podejmować twardych i zdecydowanych kroków wobec głównego sponsora machiny wojennej Putina.