Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Maciej Kożuszek,
09.01.2020 18:00

Głowy rozgrzane wojną

„Przeprowadzono atak rakietowy”. „W Teheranie setki tysięcy ludzi skanduje »śmierć Ameryce!«”. „Zginął dowodzący organizacją terrorystyczną”. Do tego tweety Donalda Trumpa wychwalające zalety nowego amerykańskiego sprzętu wojskowego. Dla wielu to wystarczy z nawiązką, by zacząć prorokować, że już za dzień, dwa dziesiątki tysięcy amerykańskich marines pomaszerują na Teheran.

Zapomina się przy tym, że na Bliskim Wschodzie ataki rakietowe i życzenie śmierci Stanom Zjednoczonym to raczej smutna codzienność, a nie coś wyjątkowego. Ponadto niewielu już pamięta, że ostatnia duża interwencja USA na Bliskim Wschodzie nie rozpoczęła się ot tak, jako seria nieszczęśliwych zdarzeń i dyplomatycznych poślizgnięć. George W. Bush na ponad pół roku przed inwazją prosił ONZ o rezolucję, która by mu to umożliwiła. Tak naprawdę mamy do czynienia nie z uwerturą do wojny, ale z przywróceniem przez Donalda Trumpa podstawowej logiki odstraszania, która – jak widać po reakcji Teheranu – zaczyna przynosić owoce.

 

Reklama