Nie ma już interwencji poselskich, łzawych medialnych historii „Gazety Wyborczej” ani lewackich publicystów. Ucichła Barbara Kurdej-Szatan, opluwająca mundurowych broniących polskiej granicy. Brakuje też doniesień o drugiej części „Zielonej granicy” Agnieszki Holland. A wszystko w sytuacji, w której nawet niemieckie media podkreślają, że rząd Donalda Tuska dużo ostrzej rozprawia się z migrantami chcącymi przedostać się z Białorusi do Polski. Z kolei Marcin Kierwiński, minister spraw wewnętrznych i administracji, niczym jego poprzednicy z PiS podkreślał, że szlak migracyjny przez Białoruś do Polski został stworzony przez białoruskie służby. To tylko wskazuje, że ten cały cyrk godzący w bezpieczeństwo RP miał charakter stricte polityczny. Kto go jednak finansował?
Gdzie są uchodźczy aktywiści?
Po objęciu władzy przez rząd Donalda Tuska ucichli uchodźczy aktywiści, którzy po rosyjskiej agresji na Ukrainę atakowali PiS za postawienie muru na granicy z Białorusią, oskarżając o ówczesnych rządzących i służby mundurowe o łamanie praw człowieka, push backi czy wręcz mordowanie migrantów przedostających się tamtędy do Polski.