Dlatego w sprawie absurdalnej ustawy incydentalnej, słusznie zawetowanej przez prezydenta, tak mało zwracano uwagę na jeden aspekt. Arbitralnie, ad hoc, wymyślone rozwiązanie, wedle którego o tym, czy wynik wyborów jest legalny, miałaby orzekać jakaś sądowa geruzja, rada starców, pokazuje, jak daleko posunęliśmy się w bezprawiu. Miał je wymyślić, a przynajmniej się tym chwali, marszałek Sejmu, który sam kandyduje!
Co prawda bez szans, ale jednak. Przy wszystkich zastrzeżeniach do twórców konstytucji trudno, żeby zawarli oni w ustawie zasadniczej zakaz wymyślania absurdalnych gremiów decydujących o legalności wyborów na wypadek, gdyby marszałek kandydował. Nie da się wszystkiego zadekretować, bo nie można wszystkiego przewidzieć. Inicjatywa Hołowni była niezgodna z prawem i przyzwoitością. Po prostu bezczelna.