Celowe wywoływanie strachu i dezorientacji. Grubo naciągane preteksty do represji wobec opozycji, posługiwanie się prawem jak cepem. Ale z perspektywy pewnych instytucji ponadnarodowych sprawa może przedstawiać się jasno i przejrzyście. Chodzi o to, by Polacy sami mieli dość takiego państwa, a nie wierząc w skuteczność prób odzyskania rządów przez prawicę, oddali się dobrowolnie pod władzę tych instytucji. Nazwijmy je roboczo Unią Europejską. Szkopuł w tym, że UE w niczym nie nawiązuje dziś do założycielskiego projektu i tylko naiwni mogą powoływać się na jej „chrześcijańskie korzenie”. Jakie korzenie, taka roślina. A mamy dziś do czynienia z całkowitym przeciwieństwem chrześcijańskich zasad i godziwych celów (może należałoby mówić o kłamstwie założycielskim UE?). Nie jest jednak wykluczone, że nasi rodacy po półtora roku bezprawia i chaosu we własnym kraju zapragną nowej, niepolskiej władzy; oddadzą się bez protestu w „lepsze ręce”, widząc w tym szansę na zaczerpnięcie oddechu, na odrobinę spokoju i obliczalności. W królestwie ślepych jednooki jest królem. Być może na tym polega najnowszy eksperyment „Polska”.