Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Tomasz P. Terlikowski,
25.07.2020 15:00

Dzień żałoby

Są takie miejsca, które mają znaczenie nawet dla tych, którzy nigdy tam nie byli. Są takie dni, kiedy trudno nie odczuwać smutku i żałoby. Takim dniem był piątek, gdy Hagia Sophia, jedna z najważniejszych świątyń chrześcijaństwa, w pewnym sensie Kościół matka dla wschodnich chrześcijan, stała się ponownie meczetem.

Islam i islamizm (także turecki prawicowo-islamski populizm) zwyciężyły laickość i antyislamską postępowość, na której zbudowana była współczesna Turcja, i które doprowadziły do tego, że ten kościół, który przez 500 lat był meczetem, stał się muzeum. Nie, żebym płakał po laickości i nacjonalistycznym antyislamizmie, bo i w jego imię mordowano i prześladowano chrześcijan (tyle że jako Greków czy Ormian), ale jest smutnym symbolem, że w dobie, gdy tak wiele mówi się o konieczności współpracy różnych religii, miejsce tak święte dla chrześcijan staje się – z czystej chęci demonstracji siły – ponownie meczetem. To mocny dowód, że jeśli ktoś myśli, iż starcie cywilizacji i religii dobiegło końca, że globalizacja i demokratyzacja uśmierzą konflikty religijne, to jest w błędzie. Obecnie będą one jeszcze silniejsze, bo w świecie postprawdy i postreligii nie ma miejsca na niuanse.