To „prawa, które zostały nabyte i na które żeście zasłużyli” – tak przywileje ubeckie określił Jerzy Meysztowicz (Nowoczesna). I jeszcze Katarzyna Piekarska (mazowiecka radna SLD), dla której ustawa dezubekizacyjna bezprawnie i niemoralnie „odbiera uposażenia osobom, które nie dość, że nigdy nie zostały za nic skazane, to także nigdy nie były o nic podejrzewane”. Ale to właśnie świadczy o klęsce pookrągłostołowej Polski, że krwawi oprawcy komunistyczni, którzy polskich patriotów represjonowali i mordowali, na ogół nie zostali nawet postawieni w stan oskarżenia. A jeśli jakimś cudem czerwony trafił przed oblicze Temidy, znajdował się resortowy lekarz, który potwierdził wymyślone dolegliwości, i resortowy sędzia, który taką chorobę – chorobę na sąd – potwierdził.
Zamiast za kratki, zbrodniarze szli na pocztę po resortową emeryturę. Kilkakrotnie wyższą od jałmużny dla zwykłego człowieka, często ofiary komuny. Dziś, po przycięciu czerwonym pieniędzy do średniej krajowej, broni ich totalna opozycja. Bo 2 tys. zł to dla ubeka za mało, bo przez 2 tys. zł ubek umiera. I podobno 12 już umarło. „Są to udokumentowane przypadki samobójstw, zawałów serca i udarów, które nastąpiły po otrzymaniu decyzji MSWiA o obniżeniu świadczenia” – napisała Federacja Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP. Ubeków bronią szefowie podobno niekomunistycznych służb III RP, prawnicy, dziennikarze. Bronią Bondaryk, Ćwiąkalski, Dukaczewski, Milczanowski, Rozenek czy Żakowski. Nowy jednolity front lewaków. A niesieni takim poparciem ubecy znów szantażują. Szantażują ujawnieniem ukradzionych teczek, w tym kartoteki gejów – dziś polityków. A ja apeluję do polityków: odbierzcie nienależne przywileje emerytalne także funkcjonariuszom bezpieki wojskowej i komunistycznego wymiaru (nie)sprawiedliwości. Bo 2 tys. zł dla czerwonych to i tak za dużo.