Coraz więcej sprzedających. I klientów, no bo wiadomo, święta coraz bliżej, a powoli wchodzimy w okres niezbędnych zakupów. Stoisko z rybami. Kilogram dorsza? 100 zł. Od sprzedawcy usłyszałem, że to i tak dobra cena, bo przed świętami będzie na pewno drożej. Jajka? 1,30 zł, choć jeszcze tydzień temu w tym samym miejscu były po złotówce. Idę dalej. Świąteczne stroiki. Rok temu po 60–80 zł, w zależności od wielkości i użytego materiału. Teraz? Od 120 zł w górę. Już przed Wielkanocą było wiadomo, że będą to najdroższe święta od wielu lat. Teraz palmę pierwszeństwa przejmuje Boże Narodzenie. Zwłaszcza że oprócz zakupów typowo spożywczych dochodzą przecież prezenty. Było drogo, jest drożej. I będzie nadal, zwłaszcza na ostatniej prostej przed świętami. Wielu Polaków przez cały rok zaciska pasa, oszczędzając, gdzie się da, i jak widać – taki sam scenariusz czeka ich przy okazji świąt. Rząd Donalda Tuska jednak mało to obchodzi, bo woli on toczyć polityczne wojny, a problemy zwykłych obywateli, co pokazuje także zapaść służby zdrowia, ma w nosie. Zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz.
Drogo jak diabli
Weekend. Bazarek, jakich pełno w całej Polsce.