Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Piotr Wójcik,
19.07.2018 17:08

Dobry Trump, zły Trump

Z jednej strony wzmacnia wschodnią flankę NATO i poddaje ostrej krytyce Nord Stream II. Z drugiej pokazuje się w dobrej komitywie z Putinem i w deklaracjach podważa fundamenty NATO. Który Donald Trump jest prawdziwy? Obaj – lepiej, żebyśmy to zrozumieli.

Powiedz mi, co myślisz o Donaldzie Trumpie, a powiem ci, po której stronie stoisz” – w taki sposób można skwitować polską debatę publiczną na temat stosunku do obecnego prezydenta USA. Jedni uważają go za wcielenie zła i prawą rękę Putina, drudzy za wielkiego przyjaciela Polski i lidera antyliberalnej rewolucji przetaczającej się właśnie przez świat. W sumie to nic dziwnego, polska debata jest tak spolaryzowana, że powyższe zdanie będzie pasowało do każdego zjawiska czy procesu, które wzbudza emocje społeczne nad Wisłą. O ile jednak patrzenie przez czarno-białe okulary na przykład na spory historyczne niekoniecznie musi mieć fatalne dla nas skutki, o tyle podobne podejście wobec naszego największego sojusznika już tak. Tym bardziej że obecnie na czele USA stoi osoba wybitnie niejednoznaczna i to wcale nie tylko dlatego, że bardzo często zmienia zdanie. Szczególnie z ostatniego tournée Trumpa po Europie możemy wyciągnąć elementy dla Polski bardzo pozytywne, jak i wręcz przeciwnie. Co począć z takim prezydentem USA? Najlepiej stanąć twardo na ziemi.

Gaz i wschodnia flanka

Oczywiście kwestie, w których poglądy i praktyka Trumpa najbardziej zbliżają go do Polski, to energetyka. Trump jednoznacznie jest za eksportem gazu z USA, stawiając sobie za cel promowanie go podczas wyjazdów zagranicznych. Dla nas to doskonała sytuacja, gdyż możemy mieć do dyspozycji solidne źródło tego surowca, który nie będzie pochodził z Rosji. Między innymi dzięki temu otwarciu energetycznemu USA za kadencji Trumpa udało się nam podpisać pierwszy historyczny kontrakt gazowy ze Stanami. Co więcej, głównym konkurentem dla USA będzie w tym zakresie Rosja, co stawia w tym zakresie Trumpa na kursie kolizyjnym z reżimem Putina. Właśnie dlatego Trump wypowiada się jednoznacznie negatywnie o Nord Streamie II, zapowiadając nawet w pewnym momencie sankcje dla firm zaangażowanych w ten projekt. Oczywiście Trump jest przeciw NS II nie dlatego, że się martwi o Polskę i Ukrainę, ale dlatego, że jest on niezgodny z interesem USA. Nie zmienia to faktu, że ta zbieżność interesów Polski i USA to wielki kapitał do wykorzystania w trakcie kadencji Donalda Trumpa.

Kolejna kwestia, w której Polsce i Ameryce Trumpa jest bez wątpienia po drodze, to bezpieczeństwo. Postulat, który Donald Trump głosi już od swojej kampanii wyborczej, czyli wydatki na wojsko w wysokości 2 proc. PKB osiągnięte przez wszystkich członków NATO, jest absolutnie słuszny i korzystny z polskiego punktu widzenia. Nie tylko dlatego, że sami ten poziom osiągamy – głównie dlatego, że w naszym interesie jest, by armie poszczególnych członków sojuszu były silne i dobrze dofinansowane. Trump wspiera także eksport amerykańskiej broni, co również jest w naszym interesie, gdyż daje nam szerszy dostęp do wysokiej jakości uzbrojenia. Dowodem jest podpisana niedawno przez MON umowa na zakup wyrzutni rakietowych Patriot. Wbrew obawom krytyków Trump nie tylko nie zwinął amerykańskiej obecności w Polsce, ale jeszcze ją wzmacnia. Doprowadził do zwiększenia o 40 proc. budżetu amerykańskiego projektu European Reassurance Initiative, w ramach którego w Polsce stacjonuje amerykańska brygada pancerna.

Niejednoznaczne relacje

Także wojna celna, na którą Donald Trump wybiera się przeciw Chinom, może mieć dobre skutki dla Polski. Przecież także my mamy wielki deficyt w handlu z Chinami – kupujemy od nich na potęgę, za to polski eksport do Chin jest wciąż niewielki. Państwo Środka jako „fabryka świata” konkuruje nie tylko z Polską, ale też z innymi krajami Europy Środkowej. Nałożenie przez USA ceł na towary z Chin może sprawić, że wzrośnie polski eksport do USA – produkowane w Polsce dobra staną się bardziej konkurencyjne. Poza tym wzrost pozycji Chin na świecie nie jest w interesie ani Polski, ani Europy. Kraj ten kieruje się zupełnie innymi wartościami niż Zachód, prowadzi brutalną modernizację, nie licząc się z kosztami społecznymi ani środowiskowymi. Gdyby te wartości miały się rozprzestrzeniać na teren Europy Środkowej, to byłaby to zła wiadomość dla polskich obywateli. Oczywiście należy współpracować z Chinami, jednak marzenia o strategicznym sojuszu polsko-chińskim są niepoważne. Chinom suwerenna Polska do niczego nie jest potrzebna – wystarczyłby im tu kontrolowany i stabilny watażka.

Problem w tym, że nie wszystkie działania Trumpa są tak korzystne dla Polski. Kwestią, która najbardziej rzuca się w oczy, są niejednoznaczne relacje z Rosją Putina. Oczywiście nie spełniły się tezy, że Trump będzie prawą ręką rosyjskiego autokraty. Prorosyjscy doradcy z jego otoczenia systematycznie byli wykluczani, tak jak chociażby Michael Flin. Trump nie wycofał się także z sankcji wobec Rosji. Jednak z drugiej strony zablokował sankcje wobec Rosji za dostarczanie broni Asadowi po ataku chemicznym w Syrii. Niedawno Niemcy ogłosiły także, że kolejne ewentualne sankcje USA wobec Rosji nie będą uderzały w projekty gazowe, co przekreśla nasze nadzieje, że Stany Zjednoczone zablokują Nord Stream II. Spot­kania Trumpa z Putinem odbywają się także w zastanawiająco dobrej atmosferze. Można odnieść wrażenie, że przygotowywany jest może nie tyle reset, co przynajmniej odprężenie. Konferencja po ostatnim spotkaniu Trumpa z Putinem w Helsinkach była z naszego punktu widzenia wyjątkowo niedobra. Trump nie tylko nie odniósł się do kwestii Ukrainy, ale też de facto uznał realizację NS 2, twierdząc, że USA będą z nim konkurowały.

Biznes zamiast wartości

Jednak najbardziej bolesne dla Polski może być zerwanie przez amerykańskiego prezydenta z dotychczasowym paradygmatem wiążącym kraje Zachodu. Najważniejszym elementem wystąpienia Donalda Trumpa w Polsce było określenie Zachodu jako wspólnoty wartości. Wartości, których nie podzielają takie kraje, jak Chiny czy Rosja. Była to bardzo ważna, dobra i nieźle przedstawiona deklaracja. Jednak obecne deklaracje Trumpa zdają się odchodzić od tego paradygmatu, wprowadzając w jego miejsce politykę transakcyjną – Zachód byłby więc tylko wspólnotą interesów. Do tego prowadzi ciągłe przypominanie przez Trumpa, że NATO coraz mniej się opłaca Stanom Zjednoczonym. Podczas spot­kania z premierem Szwecji Trump rzucił nawet mimochodem, że w sumie model szwedzki, czyli współpraca z NATO, będąc poza Sojuszem, byłby dla USA korzystny. Oczywiście, że wspólne interesy są ważne, a instytucje Zachodu są pełne wad i wymagają reform. Jednak świadomość, że Zachód jest wspólnotą wolnych państw, a nie wschodnich reżimów, to ważne spoiwo. Oparcie wspólnoty Zachodu tylko na gołym interesie osłabi fundamenty zachodnich sojuszy. W końcu szybko może się okazać, że Holendrom czy Hiszpanom nie bardzo opłaca się umierać za Rygę czy Tallin. Wprowadzanie do sojuszu Zachodu mechanizmu biznesowego pod tytułem: „będę z tobą tylko wtedy, jeśli będę coś z tego miał”, bez wątpienia osłabiłoby nasze poczucie bezpieczeństwa.

Która z opisanych wyżej twarzy Donalda Trumpa jest prawdziwa? Obie są prawdziwe. Oczywiście Donald Trump to prezydent USA, a nie Polski, więc trudno, żeby zawsze głosił poglądy zbieżne z naszymi. Jednak Trump wszedł do polityki wprost z biznesu i kieruje się zasadami biznesowymi. A w biznesie sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie, co chwilę wymienia się kooperantów, ważna jest elastyczność, a uporczywe trzymanie się jednej opinii bywa nieskuteczne. A okresowo współpracować można z każdym, nawet konkurentem. Dla nas to dość nowa sytuacja, niekoniecznie musi być zła, lecz musimy się do niej przystosować. Czyli najpierw przestać patrzeć na Trumpa jak na naszego największego przyjaciela albo jak na diabelskie nasienie. Bo nie jest ani jednym, ani drugim.

 

Reklama