„Kości tych, których skusiła zdradliwa pieśń pt. »Musicie być skuteczni, więc idźcie z SLD«, bieleją na skałach. Ani nie byli skuteczni, ani nie przetrwali”; „SLD jest jak koleś, od którego nie kupiłbyś używanego samochodu – choć jeśli jesteś cyniczny, to zawsze możesz załatwić z nim jakiś interes na boku. Ale my nie chcemy tak uprawiać polityki, nie chcemy zawierać brudnych deali. To jest fundamentalna różnica między nami a nimi” – mówił mi rok temu w wywiadzie Adrian Zandberg, jeden z liderów Partii Razem.
Wtórowała mu Marcelina Zawisza: „Jeśli rozmawiamy o prawach człowieka i prawie do mieszkania, to mamy eseldowską eksmisję na bruk, czyli ustawę stworzoną przez Barbarę Blidę. Przypomnijmy, że wtedy komornicy wraz z sądami walczyli o to, aby prawnie wskazać, kto nie może być objęty taką eksmisją, ponieważ nawet oni nie chcieli wysyłać na bruk kobiet w ciąży, osób starszych i bezrobotnych. I jak długo by ciągnąć ten katalog przewin, jest pewne, że Sojusz udowodnił, iż jest partią, której nie spajają żadne lewicowe wartości”. Dziś okazuje się, że Razem dogaduje się z SLD. Najkrótszy komentarz? Inna polityka nie jest możliwa.