Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że nie dojdzie do bezpośredniego starcia między Andrzejem Dudą a Rafałem Trzaskowskim. Urzędujący prezydent odmówił udziału w debacie na „wyjazdowym” stadionie, a rywal z Koalicji Obywatelskiej nie zamierza wystąpić w Końskich, gdzie faworyt byłby tylko jeden.
Sztab Trzaskowskiego wpadł na pomysł, by w poniedziałek zorganizować debatę w Lesznie, i zaprosił 15 wybranych mediów. Problem w tym, że część z nich zupełnie pominięto, co zdenerwowało dziennikarzy raczej krytycznych wobec głowy państwa. Wniosek? Inicjatywa Trzaskowskiego była przygotowana na ostatnią chwilę. Tym samym męcząca debata o debacie będzie jeszcze trwała. A przecież wszyscy znamy różnice w poglądach między kandydatami, choć ostatnio Rafał Trzaskowski ma coraz więcej wspólnego z Andrzejem Dudą: popiera 500+, obniżenie wieku emerytalnego, a nawet zakaz adopcji dzieci przez pary jednopłciowe. Już nawet Marsz Niepodległości nie będzie faszystowski, jeśli tylko „nie zostanie wykorzystany politycznie”.