Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Krzysztof Karnkowski
10.04.2025 08:11

Debata bez koncesji

Dla wywołania społecznej emocji nie jest ważne, czym dane wydarzenie jest, a to, jak wygląda. Sędzia, która na podstawie własnych uprzedzeń i wątpliwego wniosku o odebraniu koncesji obu opozycyjnym telewizjom, Republice i WPolsce24, nie musiała wydawać decyzji, będąc na łączu z URM lub sztabem Rafała Trzaskowskiego. Jej wcześniejsza aktywność i zaangażowanie polityczne pokazują, że wyrok wydała samodzielnie. Może nawet zbyt samodzielnie, bo według skrzywdzonych nim mediów i KRRiT nie ma on realnej podstawy prawnej. Jak większość rzeczy, które na naszych oczach dzieją się w Polsce.

Tyle że atak na koncesję Republiki (skupię się na tej stacji, zważywszy na jej większe znaczenie, co nie znaczy, że decyzja wobec WPolsce24 jest mniej skandaliczna) odbywa się w konkretnym momencie. Biznesowym – gdy szukająca jak najlepszego kupca konkurencyjna TVN 24 przegrywa walkę o widza. I politycznym – gdy Republika kolejny raz potwierdza swą pozycję w medialnym krajobrazie, organizując debatę prezydencką, w której udział zapowiada nawet jeden z kandydatów obozu władzy. A to jest wydarzeniem przełomowym, czego by nie myśleć o marszałku Hołowni i fakcie, że namawiać musiał go do niej życzliwszy tej stacji Michał Gramatyka. Magdalena Biejat nie ma nic do powiedzenia, decyzje podjął za nią ktoś inny, taka rola lewicowych paprotek w tej koalicji, ale Rafał Trzaskowski przed debatą po prostu stchórzył, w zamian proponując rozmowę z TVP. Bezprawną – bo pomijającą wszystkich innych kandydatów (co może, jak zwraca uwagę Piotr Trudnowski, być nawet przesłanką do unieważnienia wyborów) i nierówną, bo odbywającą się z udziałem trzech, mniej lub bardziej sympatyzujących z prezydentem Warszawy i obozem władzy stacji. Nawet przy uznaniu dla obrony resztek samodzielności przez Polsat, rachunek wypada tu bardzo nierówno. A przypomnijmy, że Trzaskowski niedawno, jako jedyny kandydat, odmówił rozmowy z Krzysztofem Stanowskim w kanale Zero, argumentując to sztucznością sytuacji, gdy gości w telewizji, należącej do kontrkandydata.

Przecież TVP jest przez KO traktowana jak własność, z entuzjastycznym współudziałem jej pracowników. Wróćmy jednak do samej debaty.  

Będzie ona ważna dla prawicy, zwłaszcza dla tych, z kandydatów, którzy w pierwszej turze biją się o głosy tego samego elektoratu. Rozmowa w studiu może okazać się pierwszą turą prawyborów, których zwieńczenie zobaczymy 18 maja. Udział tak silnej reprezentacji szerokiego spektrum kandydatów, przyznających się do patriotyzmu i konserwatyzmu jest aktem, budującym pozycję Republiki jako medium całej polskiej prawicy. Ale i pozarządowa lewica, w postaci Senyszyn i Zandberga wybiera się do studia. Stacja staje się więc głosem całej, nie tylko konserwatywnej, pozarządowej Polski. Być może i to staje się przyczyną presji, w której odłamkiem dostaje też druga telewizja, ot tak, by władza czuła się bezpiecznie. Ale czy jest bezpieczna? Kolejnym tłem decyzji może być chęć rozhuśtania nastrojów. Przypomnijmy, że marsz PiS w styczniu 2024 pierwotnie odbywać się miał pod innymi hasłami, lecz zatrzymanie dwóch lubianych posłów zmieniło jego charakter i zmobilizowało tłumy. Władza, która sama nie chce i nie umie obejść rocznicy koronacji polskich królów, nie pozwoli nam na radosne świętowanie. Lecz być może daje właśnie kolejnym wielkim tłumom powód, by w sobotę stawić się na ulicach Warszawy. 

Reklama