„Gdy wieje wiatr, historii, ludziom jak pięknym ptakom rosną skrzydła, natomiast trzęsą się portki pętakom” – to zdanie z „Ballady o trzęsących się portkach” wisiało w kuchni w moim rodzinnym domu. Dzisiaj wiatr historii dmie, a portki władzy trzęsą się tak, że widać to gołym okiem.
Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie. Nie chcę się już natrząsać z liderów starego świata. Jaki jest koń, każdy widzi. Nasz potężny kontynent nie jest już w stanie bronić swoich granic przed przemytnikami ludzi, a co dopiero przed jakimkolwiek zorganizowanym wojskiem. Myślę, że przy odrobinie szczęścia mogłoby nas najechać Maroko i zdobyłoby Półwysep Iberyjski, zanim w Brukseli zebrałaby się elita z kredkami. Jesteśmy słabi. W Polsce mamy u władzy elitę, która jest chyba najgorsza. Zajęta swoimi małymi interesami. Nie mam wątpliwości, że jak wołają o jedność i zawieszenie sporów, to tylko po to, aby w ciszy dokonać grabieży tego, co zostało z polskiego majątku narodowego.
No bo chyba nikt nie myśli, by czwórka liderów: Tusk, Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Czarzasty, sięgała horyzontem dalej niż własne konto bankowe. I to jest prawdziwy dramat. Ale o tym mogliśmy pamiętać w 2023 r. Teraz pozostaje obserwować, jak to się wszystko zawali nam na głowy.