Opowiedział się więc za wszystkim tym, co miało zostać poprawione przez nowe prawo. Bez niuansowania i jakiegokolwiek mrugnięcia okiem do ludzi, którzy są wrażliwi na los zwierząt. Nie mam powodów, by nie wierzyć prezydentowi, i pewnie stanął on po stronie uczciwości, a nie cynizmu oraz draństwa. Przez 6 lat zajmowania się tematem ferm futrzarskich poznałem wielu ludzi dotkniętych smrodem z tych „przedsiębiorstw”. Zastraszanych. Widziałem, jak zachowuje się ten biznes. Jak psuje i obchodzi prawo. Nie zapomnę uśmiechu ministra z PO, który na pytanie, dlaczego norka amerykańska nie jest na liście gatunków inwazyjnych, powiedział, że przegrał z lobby. Poznałem trochę ludzi, którzy walczą o zakończenie futrzarskiego biznesu, których za to, że lubią zwierzęta, lżono, nasyłano na nich służby i organizowano nagonki. Nie wyglądali mi na cyników i drani.
Ale widocznie się mylę. Może to, co widziałem, jest nieprawdą. W każdym razie zgodnie z przewidywaniem prawica idzie drogą nieoddawania nawet guzika. Będzie więc bronić psów na łańcuchach i hodowli tysięcy zwierząt na futra, jak przedmurza chrześcijaństwa. Prowadzeni przez ludzi, którzy zarabiają na tym pieniądze, sami zejdą na margines, bo pokazując się jako impregnowani na argumentację, będą stadami wpychali młodzież w ręce lewicy. A jak już czerwoni zaczną rządzić, to będzie wielki lament. Myślę, że nawet większy niż to, co widzieliśmy w wykonaniu komitetu Mateusza Kijowskiego. Tyle tylko, że wtedy nie będzie już czego zbierać.