Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama

Co tam, panie, w Uzbekistanie?

Takie podstępne pytanie zadał mi mój Pan Redaktor od publicystyki. Podstępne, bo to ja niby ekspert od Wschodu postsowieckiego, a gdy coś się tam dzieje, to jak wiadomo z informacji uznanych zachodnich agencji – nic nie wiadomo. Tysiące słów, rzekomych analiz, ale jeśli nie pochodzą one z solidnych źródeł wywiadowczych, to najczęściej są pochodną „wiedzy” z Wikipedii pomnożonej o emocjonalne impresje reportera, o ile go tam w ogóle wysłano, bo tematy te mało ekscytują europejskiego czytelnika.

Aby nie wyjść na takiegoż ignoranta uruchomiłem swoje prywatne instancje wywiadowcze, by Czytelnikowi naszej Gazety postarać się rzetelnie wyjaśnić sprawę, tak samo jak z Kazachstanem, gdy dowiedzieliśmy się o prawdziwych przyczynach zamieszek – zaniepokojeniu Rosji chęcią udziału tego państwa w tureckim wariancie „Międzymorza”. Przypomnijmy więc, że i Uzbekistan jest członkiem powołanej w Ankarze w ubiegłym roku Organizacji Państw Turkijskich, gdyż prawie wszystkie narody Azji Środkowej to ludy turkijskie, poza Tadżykami, mającymi korzenie perskie. Jak mi wytłumaczył mój taszkencki przyjaciel Furkat Fuzajłow, Uzbecy, Kirgizi i Kazachowie są naprawdę blisko spokrewnieni etnicznie i bez tłumaczy są w stanie się dogadać, podobnie zresztą jak z przyczyną ostatnich zamieszek - Karakałpakami, zamieszkującymi terytorium 20 proc. Uzbekistanu. 

Kraj to spory, ze wspaniałymi tradycjami Kokandy, Chiwy i Buchary, do dziś powalających na kolana turystów zabytkami, z największą w regionie liczbą ludności – 35 mln! Karakałpacy ze swoim niespełna milionem stanowią jej niewielką część, ale od wieków cieszyli się autonomią, usankcjonowaną za Sowietów w formie autonomicznej republiki w ramach najpierw Kazachstanu, a od 1936 r. Uzbekistanu, co zachowano i później. Pretekstem do zamieszek, które ponoć przyniosły setki ofiar śmiertelnych, było ogłoszenie przez prezydenta w ramach reform konstytucji zniesienie prawa Karakałpakstanu do wystąpienia z Uzbekistanu.

Był to tylko poboczny pomysł, głównie chodziło o takie zmiany, by Szawkat Mizrijew po zakończeniu obecnej drugiej kadencji mógł na „nowych” zasadach rozpocząć trzecią, potem czwartą… Jego poprzednik, uzbecki gensek Isłam Karimow był prezydentem od powstania niezależnego Uzbekistanu w 1991 r. aż po 2016, gdy śmierć przerwała mu czwartą kadencję. Były premier Mizrijew po zajęciu prezydenckiego fotela rozpoczął ostrożną liberalizację, głównie w gospodarce, co nie przeszkadza w charakterystycznej dla całego regionu oligarchizacji i potwornej korupcji. 

Uzbekistan prowadzi nieco zygzakowatą, ale dość niezależną politykę, włączając się do prozachodnich struktur jak sojusz z Gruzją, Ukrainą, Azerbejdżanem i Mołdawią (GUUAM), z którego jednak pod naciskiem Moskwy po 6 latach wystąpił. Po uśmierzeniu zamieszek prezydent Mizrijew odwołał projekt ograniczenia autonomii Karakałpaków, a nie musi się jak kazachski sąsiad obawiać długiej ręki Kremla, bo ta utkwiła głęboko w nocniku na Ukrainie. W kontekście przyjęcia kandydatur Ukrainy i Mołdawii do UE, wcale się nie zdziwię, jeśli osłabły ostatnio GUAM nagle się ożywi, a Uzbekistan znów do niego wstąpi. 
 

Reklama