Obserwując bolesną lekcję, której udzielają nam Azerowie, aż łezka zakręciła się w oku na wspomnienie stołecznej ekipy sprzed kilku lat, gdy potrafiła napędzić stracha Realowi Madryt czy pokonać Sporting Lizbona. Co się stało przez cztery lata, że z drużyny potrafiącej grać w piłkę uczyniono zlepek ludzi, którzy potrafią wypracować trzy strzały na bramkę przeciwnika? Trudno odgadnąć ideę przewodnią tych, którzy decydują o wizji budowania klubu. Na osłodę pozostają występy Lecha Poznań, który odprawił z kwitkiem Belgów z RSC Charleroi, ale patrząc na mizerne występy wszystkich pucharowiczów, to jednak marne pocieszenie.
Co się stało z Legią?
Warszawska Legia zakończyła swoją przygodę w europejskich pucharach na ostatniej rundzie kwalifikacji uboższej krewnej Champions League. Już była w ogródku, już witała się z zapleczem Ligi Mistrzów, ale napotkała na drodze solidnego azerskiego przeciwnika, który regularnie występuje w grupowych rozgrywkach pucharowych, i dostała na własnym boisku solidne, ale zasłużone lanie.