Cały demokratyczny świat płaci właśnie dramatycznie wysoką cenę za tolerowanie istnienia państw totalitarnych. Zaakceptowaliśmy komunistyczne Chiny, uznaliśmy, iż prowadzenie z nimi interesów nam się opłaca i machnęliśmy ręką na wszystkie straszliwe informacje dotyczące realiów życia w tym terroryzującym swych obywateli kraju. Uznaliśmy, że to nie nasz problem. Od kilku tygodni tragicznie przekonujemy się, iż jednak jak najbardziej nasz.
Tej epidemii prawdopodobnie nie byłoby na taką skalę, gdyby nie kłamstwa władz w Pekinie. Rozlała się po świecie, zbierając śmiertelne żniwo, zaskakując pierwsze europejskie państwa, które padły jej ofiarą, dlatego, iż przez wiele tygodni chińscy komuniści ukrywali prawdę o szerzącej się już wówczas u nich epidemii, a później przekazywali światu wprowadzające w błąd komunikaty dotyczące natury wywołującego COVID-19 patogenu. Przecież do dziś nie znamy skali zarazy, jaka przeszła przez Chiny. Nie wiemy, ile ofiar pochłonęła, z jaką szybkością rozprzestrzeniała się na kolejnych ludzi. To cena za akceptowanie w newralgicznej części świata – newralgicznej także z powodu wysokiego ryzyka pojawiania się nowych chorób – państwa, którego krwiobieg tworzy zniewolenie, kłamstwo i pogarda dla życia i praw jednostki. Dziś także pojawiają się informacje, że Chiny nie tylko oszukiwały świat w sprawie nowego koronawirusa, ale także wpływały na instytucję, której celem jest ratowanie zdrowia ludności na świecie. WHO – jakże często wchodząca w ideologiczne spory – tym razem okazała nadzwyczajną wręcz wiarę w informacje płynące z komunistycznego państwa. Przez pierwsze tygodnie niczym rzecznik Pekinu uspokajała świat, a zaczęła bić na alarm dopiero wówczas, gdy nawet dla laików było jasne, iż mamy do czynienia z nieznanym i poważnym zagrożeniem. Dziś komuniści z Chin dwoją się i troją, by objawić się światu jako pierwsze ofiary pandemii, które odejmują sobie, by wspierać innych w potrzebie. Ale te miliony rozsyłanych po Europie maseczek nie byłyby potrzebne, gdyby od początku rzetelnie informowali świat o nowej chorobie. A nawet więcej – te maseczki nie oddadzą życia tysiącom ofiar COVID-19.
Chiński wirus – jak nazywa go bardzo słusznie prezydent Donald Trump – przeorze nasze społeczeństwa i nasze gospodarki. I o ile trudno winić komunistyczne państwo ze stolicą w Pekinie za to, iż śmiertelny patogen pojawił się akurat u nich (choć oczywiście należy mieć świadomość, że sposób funkcjonowania tego państwa sprzyja powstawaniu nowych chorób), to Chiny ponoszą całkowitą odpowiedzialność za konsekwencje swoich kłamstw na temat COVID-19. A te można liczyć tysiącami straconych istnień ludzkich i miliardami euro. Pierwszym wnioskiem, który demokratyczny świat winien wyciągnąć po zakończeniu walki z koronawirusem, jest ZERO zaufania do komunistycznych władz w Pekinie. Bo ta epidemia pokazuje nam jak na dłoni, że natura tego państwa prędzej czy później sprowadzi na nas nieszczęście nieporównanie większe niż zyski wynikające z handlu z nim.
Gorąco polecam najnowszy numer miesięcznika „Nowe Państwo”, w którym odnajdą Państwo kompendium wiedzy na temat nowego koronawirusa, ale także niezwykle rzetelny opis doświadczeń Włochów, którzy zmagając się z piekłem zarazy, postanowili dać światu to, co może go ratować – prawdę o nowej chorobie. To dar bezcenny i powinniśmy być im za niego wdzięczni.