Odnosiła się oczywiście do sprawy podwyżek dla najważniejszych osób w kraju, na które najpierw opozycja się zgodziła, a które potem zaczęła krytykować, gdy się okazało, że nie zgadza się na nie duża część Polaków. Cała sytuacja wiele mówi o prawdomówności polityków Platformy, którzy nie tylko zmieniają zdanie z miesiąca na miesiąc, ale mogą to zrobić nawet z godziny na godzinę. Za miesiąc Izabela Leszczyna będzie mówiła, że to PO bohatersko zatrzymała ustawę przygotowaną przez PiS. Jak to się ma do powtarzanego przez Borysa Budkę i spółkę sloganu „Nic, co zostało dane, nie zostanie zabrane”? To proste. Zostanie zabrane, gdy będą z tego polityczne korzyści. Mnie jednak zastanawia, co by było, gdyby rzeczywiście politycy PO mieli zmieniacz czasu. Ratowaliby świat? Naprawialiby błędy? Unikaliby politycznych wpadek? Nie sądzę. Problemem Platformy Obywatelskiej jest to, że gdyby mieli zdolność cofania się w czasie, pierwsze, co przyszłoby im do głowy, to taktyka Biffa Tannena z „Powrotu do przyszłości”, który ukradł almanach sportu po to, żeby zarobić na obstawianiu wyników. Pobrzmiewa to nawet w wypowiedzi posłanki Leszczyny, której żal raczej nie wynika z samego czynu, ale z tego, że dała się na nim złapać. Brak poglądów i wizji Polski to nadal największy problem Platformy. Bez tego nie można robić polityki. Jako obywatele odwykliśmy od kupowania kota w worku.
Biff Tannen w Platformie Obywatelskiej
– Nie pogodzę się nigdy z tym, że zagłosowałam w ten sposób za tą ustawą. Gdybym mogła cofnąć czas, to bym to zrobiła. Rozumiem, będą osoby wśród moich wyborców, także wśród moich sympatyków, z którymi utrzymuję kontakt przez internet, które nigdy mi tego nie zapomną i nie wybaczą – powiedziała szczerze w Radiu Tok FM Izabela Leszczyna, posłanka Koalicji Obywatelskiej.