Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Biedny Tygrysek

Jakie życie jest dowcipne, złośliwe i w wielu przypadkach przewidywalne, przekonał się ostatnio Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat PSL-Kukiz na prezydenta RP. Start Kosiniak-Kamysz miał brawurowy i dokładnie na starcie przylgnął do niego pseudonim „Tygrysek”.

Pierwszy raz o „Tygrysku” Polacy dowiedzieli się dzięki niedoszłej Pierwszej Damie, która już się widziała w Pałacu, ale jej marzenia stały się przekleństwem męża. O tym, że lider PSL przegrał wybory, i to z kretesem, wiemy od niedzieli, jednak to tylko jedna z wielu porażek. W poniedziałek odezwał się koalicjant Paweł Kukiz i oświadczył, że on na PSL też by nie głosował, po czym dodał, że jak tak dalej pójdzie, to koalicja się rozpadnie. Władek, bo tak Kukiz zwracał się do Kosiniaka-Kamysza, stracił cały swój urok. Tak działają w polityce porażki, przegranych rozlicza się natychmiast i nie pomogą żadne czary-mary, tłumaczenia, że polaryzacja, że media niesprawiedliwe, że „wojna polsko-polska”. Gdyby to jeszcze była mała porażka, to jakoś by się rozeszła po kościach, ale inaczej niż sromotną porażką wyniku Kosiniaka-Kamysza na poziomie 2,6 proc. nazwać się nie da. W takim przypadku całe otoczenie zaczyna się nerwowo rozglądać i błyskawicznie ucieka na drugą stronę. Doszło do tego, że w pierwszym komentarzu małżonka „Tygryska” oświadczyła: „Do tej pory nie widziałam się jeszcze z mężem, jeszcze go nie przytuliłam”. Jest to chyba najbardziej bolesny obraz i wskaźnik porażki. Mógł Kosiniak-Kamysz przegrać tylko wybory, na co zresztą był skazany, ale przegrał życie i „Tygryskiem” zostanie do końca. Przy każdych kolejnych wyborach będzie to wypominane, jak Ryszardowi Petru Madera. Tak się kończą reżyserowane wygłupy polityków i niecierpliwych żon.
 

 



Źródło:

Piotr Wielgucki „Matka Kurka”