Indonezja to państwo, które ma ponad ćwierć miliarda mieszkańców (273,5 mln). Sama szybko poszerzająca się klasa średnia liczy tutaj ok. 80 mln osób! A jednocześnie 6 mln w stolicy kraju Dżakarcie, liczącej 10,56 mln mieszkańców, mieszka w slumsach.
„Potensi” i „korupsi” – potencjał i korupcja...
To kraj miłych ludzi i olbrzymiej biurokracji. Kraj unikający dotychczas – mimo tak dużej populacji wyznawców islamu – fundamentalizmu religijnego. Kraj, w którym największy meczet (w budynku i wokół niego może modlić się nawet 200 tys. ludzi) projektował… chrześcijanin! Kraj znaczących barier handlowych w relacjach z innymi państwami. Kraj, w którym przez wszystkie przypadki odmienia się dwa słowa: „kompromisi” i „potensi”. Tyle że z tych słów, doskonale rozumianych przez Polaków, niekoniecznie musi dużo wynikać, choć potencjał w teorii Indonezja ma wielki, a bez kompromisów rządzić się tutaj nie da. Dużo się tu obiecuje. Gdyby tak zrealizować choćby połowę obietnic i planów…
Polski profesor od węgla
Polacy są wszędzie. Także na końcu świata. Aby się tu dostać, lecę z Polski przez Stambuł, w sumie 18 godzin. Nasi rodacy odcisnęli swoje piętno na historii i gospodarce także tego kraju. Gdy dziś, w sytuacji kryzysu energetycznego, sprowadzamy węgiel m.in. właśnie z Indonezji, mało kto zdaje sobie sprawę, że pierwszą geologiczną mapę tego kraju, uwzględniającą także pokłady węgla, stworzył nasz rodak Józef Zwierzycki (1888–1961).
To on odkrył tutaj czarne złoto – węgiel. Jego życie może być, a nawet powinno, kanwą sensacyjnego filmu. Spędził tu 23 lata – Indonezja zawdzięcza mu bardzo wiele. Wrócił do kraju w latach 30., gdy na mapie widniała jeszcze kolonialna nazwa Indonezji – Indie Holenderskie. Po napaści Niemiec na Polskę został aresztowany i był więźniem… niemieckiego obozu śmierci Auschwitz. To on po wojnie wskazał, że dysponujemy w Polsce wielkimi złożami miedzi, ale nie na Kujawach, w okolicach Solca Kujawskiego, jak pierwotnie myślano, lecz na Dolnym Śląsku, w Lubinie i Głogowie. Zwierzycki zmarł w 1961 r. Przed rokiem zarówno w Indonezji, jak i w Polsce uczczono 60. rocznicę jego śmierci.
Czy powstanie o nim film? Na razie w moim Wrocławiu, gdzie mieszkał, jest plac jego imienia. W czwartek 22 września w Bandungu delegacja polskich posłów i senatorów z różnych ugrupowań wraz z ambasador RP w Indonezji panią Beatą Stoczyńską odsłoniła specjalną tablicę poświęconą prof. Zwierzyckiemu. Jest też o nim komiks w językach indonezyjskim i polskim.
Misjonarze z Polski, studenci z Indonezji
Trzy dekady po tym, jak pan Józef opuścił Indie Holenderskie, już do Indonezji, która uzyskała niepodległość w 1945 r., przybyło 20 polskich misjonarzy – werbistów ze Zgromadzenia Słowa Bożego (SVD). Po blisko 60 latach zostało dwóch. Pojedynczy kapłani wyjechali do innych krajów, np. Singapuru. Jeden z dwóch ostatnich, o. Tadeusz Gruca, obchodził niedawno 88. rocznicę urodzin. Cały czas mieszka – wraz z 85-letnim o. Stefanem Wroszem – na wyspie Flores. Liczy ona 2 mln mieszkańców (Portugalczycy nazwali ją tak od greckiego słowa Chloris, które oznaczało nimfę mieszkającą w kwiatach), z których dziewięciu na dziesięciu to chrześcijanie (80 proc. mieszkańców to katolicy, 10 proc. protestanci, 10 proc. muzułmanie).
Działalność misyjna naszych werbistów wpisuje się w funkcjonowanie indonezyjskich chrześcijan. Stanowią oni w tym olbrzymim muzułmańskim oceanie całkiem pokaźną wyspę, bo 10 proc. całego społeczeństwa. Katolicyzm to tradycja odziedziczona po pierwszych kolonizatorach – Portugalczykach. Protestantyzm to z kolei spuścizna po Holendrach, którzy rządzili tutaj długo, bo od końca XVIII w., a dokładnie od roku 1799.
W Indonezji są też polskie inwestycje. Rafako z Raciborza buduje elektrownię na jednej z wysp – Lombok. Bardzo wzrosła liczba studentów z Indonezji w Polsce. Przed pięcioma laty było ich raptem 50. Teraz jest już 600. Część z nich to stypendyści programu nazwanego imieniem wielkiego polskiego matematyka Stefana Banacha. Wielu przyjeżdża prywatnie, część wysyła do Polski, opłacając wszystkie koszty, jeden z gubernatorów.
Jest też polski akcent, którego lepiej, żeby nie było. Od 4,5 roku w więzieniu siedzi polski obywatel Jakub Skrzypski. Nie za narkotyki, nie za morderstwo, długi ani rozbój – zaangażował się w ruch niepodległościowy na wyspie Papua, którego celem było oderwanie tego terytorium od Indonezji. „Za wolność waszą i naszą”? Gdy armia indonezyjska aresztowała bojowników o wolność Papui, nasz rodak nie miał przy sobie broni. Władze przedstawiają jednak obciążające go mejle, w których miał obiecywać zakup broni dla irredenty. Dla wzajemnych relacji Warszawy i Dżakarty byłoby lepiej, gdyby jak najszybciej opuścił więzienie.
Kończąc uwagi o wzajemnych relacjach, muszę zaznaczyć, że na Polaków patrzy się tu ze szczególną sympatią – nie ciąży na nas odium kolonizatorów. Cieszymy się sympatią Indonezyjczyków. „Polandia” – to brzmi!
Niepodległość z Niderlandami w tle
Dżakarta nie jest miejscem szczytu G20 prawem kaduka. Indonezja jest 17. gospodarką świata. W ubiegłym roku wzrost jej PKB wyniósł 4,5 proc. Na rok 2022 przewidywany wzrost jest identyczny, mimo pandemii. PKB na głowę mieszkańca – ok. 4 tys. dol. Priorytety rządu to: ochrona środowiska, zdrowie, kopalnie, elektronika. Kraj dysponuje też zasobami złota.
Mural w małej miejscowości koło aglomeracji Solo przedstawia liczbę 77 – tyle lat ma niepodległa Indonezja. Obok prezydent z flagą. Chyba wszyscy w Polsce wiemy, jak wygląda flaga tego kraju: jest jak polska, tylko odwrócona – czerwona u góry, biała u dołu. Czyli taka mniej więcej jak Monako.
Indonezja jest dumna ze swojej państwowości i niepodległości. Tylko skoro Indonezyjczycy tak podkreślają swoją tożsamość, to dlaczego tyle odniesień do kolonialnej Holandii? Menu w restauracji Batavia aż iskrzy od niderlandzkich potraw. A gdy podejmują nas władze regionalne w Boyolali, to miejscowy namiestnik Said Hidayat wręcza nam prezenty – małe rzeźby krów. Są biało-czarne. Takie same krówki w Polsce od dziesiątków lat nazywane są... holenderkami. Takie właśnie importowano do nas, i nie tylko, jak widać, z Niderlandów...