Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Bahrajn, Kuwejt – i polskie aktywa ...

Ten tydzień spędzam na Półwyspie Arabskim, gdzie jestem z oficjalną delegacją Parlamentu Europejskiego, która odwiedza Bahrajn i Kuwejt. W przypadku Bahrajnu rozmawialiśmy z przewodniczącą izby niższej tamtejszego parlamentu czyli Rady Reprezentantów oraz przewodniczącym Szury – odpowiednik naszego Senatu. Rozmawialiśmy także na szczeblu rządowym. W przypadku Kuwejtu było to spotkanie na jeszcze wyższym szczeblu – bo z premierem, który jest jednocześnie ministrem obrony, a ponadto również z ministrem spraw zagranicznych, a także szefem tamtejszego parlamentu.

Ten region jest teatrem walki o wpływy między światowymi i regionalnymi playmakerami typu USA, Chiny (choć w mniejszym stopniu), Rosja, w jakiejś mierze Turcja, Wielka Brytania i UE. Unia Europejska mówi tutaj dużo o prawach człowieka, co w istotny sposób utrudnia zawieranie politycznych i ekonomicznych „deali”. To zresztą szerszy problem, bo część polityków reprezentujących PE/UE uważa, że ich misją jest niesienie „kaganka oświaty” czyli praw człowieka na różne szerokości geograficzne, bez uwzględnienia faktu, że być może nie tylko tamtejsze władze, ale tamtejsze społeczeństwa tego nie chcą. Występowanie w roli nauczyciela, prokuratora czy sędziego przez UE może poprawia nastrój szeregu politykom, którzy nie mają raczej powodów do dumy z braku innych osiągnięć, ale jest kontrproduktywne. Rzecz w tym, że tzw. standardy europejskie niekoniecznie są możliwe do automatycznego wyeksportowania do krajów, które mają po prostu inne tradycje, inne obyczaje, inne priorytety i czasem wręcz inne wartości niż państwa tworzące Stary Kontynent.

Rozumiem nawet europocentryzm – i kulturowo oraz cywilizacyjnie jest mi on bliski, ale jestem zdecydowanym przeciwnikiem europejskiej arogancji, która sprowadza się do pouczania innych. Nie dlatego, że to nieładne, tylko dlatego, że to nieskuteczne.

Najkrótsze wnioski z mojej wizyty na Półwyspie Arabskim, która trwała osiem dni. Po pierwsze: Bahrajn wydaje się być bardziej otwarty na inwestycje w Polsce (i Europie) niż Kuwejt. Ten drugi kraj cieszy się ze wzrostu cen ropy, a ponieważ 90 proc. jego dochodu pochodzi właśnie z tego, to niespecjalnie chyba zależy mu na wysiłkach dotyczących dywersyfikacji źródeł dochodów. Po drugie: napięcia w regionie nieco osłabły w porównaniu z rokiem 2019 i konfliktem na linii Katar – reszta. Po trzecie: warto interesować się zwiększaniem eksportu do obu tych krajów i szerzej: całego regionu. Już w tej chwili olbrzymią popularnością cieszą się w Kuwejcie polskie… kosmetyki, a rośnie także wolumen eksportowanych przez nas towarów spożywczych. Mimo pandemii w ostatnich latach nastąpił wzrost o około 30 proc. wartości polskiego eksportu do Kuwejtu. I trzeba po prostu dalej robić swoje...

 



Źródło: niezalezna.pl

Ryszard Czarnecki