Istnieje w państwie Putina utworzona w 1992 r. agencja Roskosmos, zajmująca się planowaniem podboju kosmosu przez Rosję. Jest ściśle powiązana z przemysłem nuklearnym oraz wojskowym. Ma budżet w wysokości kilkuset miliardów rubli. Planuje (oficjalnie) podróże na Marsa i Wenus. Jednym z jej dyrektorów wykonawczych odpowiedzialnych za kontrolę jakości był Władimir Jewdokimow. Na początku zeszłego roku zarzucono mu defraudację na wielką skalę w związku z dostawami części zamiennych dla koncernu lotniczego MiG, za co trafił do aresztu. Jak to w Rosji bywa, wcale w związku z tą aferą nie wyrzucono go z Roskosmosu i nie odebrano stanowiska. Tkwił sobie w areszcie. Miesiąc temu przeniesiono go do nowej celi, pozbawionej kamer. W piątek znaleziono go w niej martwego – ktoś zadźgał go nożem. W celi przebywali z nim kryminaliści. Przesłuchania trwają. Jewdokimowa nie ma. Pewnie wiedział za dużo. Pogrzeb zapewne odbędzie się na koszt państwa. Jak widać, od czasów Stalina w Rosji zmienił się tylko sposób, w jaki znikają niewygodni ludzie. Wtedy skazanie na 10 lat bez prawa do korespondencji oznaczało strzał w tył głowy. Dzisiaj do pozbycia się człowieka wystarcza cela bez kamer.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Władimir Jewdokimow
#śmierć
#Roskosmos
#Rosja
Igor Szczęsnowicz