Powieściowe proroctwo dla Francji?
Powieść Laurenta Obertone’a „Guerilla”, nad Sekwaną bestseller końca 2016 r., opowiada o wybuchu wojny domowej we Francji.
Giną od kul policjanta, który wcześniej był świadkiem, jak ci zlinczowali jego kolegów. Fala gniewu szybko obejmuje tzw. trudne dzielnice, a stróże prawa są bezsilni, bo z góry nie nadchodzą rozkazy. Mainstreamowe media, celebryci i politycznie poprawni politycy krytykują policję za brutalność, a prezydent Republiki próbuje zbić kapitał popularności, odwiedzając miejsce śmierci sześciu bandytów. Choć „Guerilla” to fikcja, dziś francuska rzeczywistość do złudzenia przypomina tę z powieści. Analogie doprawdy niepokoją. Łącznie z postępowaniem prezydenta Hollande’a, który na jesieni nie znalazł czasu dla policjantów leżących w szpitalu z ciężkimi poparzeniami po tym, jak grupa „młodych z przedmieść” próbowała spalić ich żywcem w radiowozie. A dziś, choć sprawy jeszcze nie wyjaśniono, odwiedza w szpitalu rzekomą ofiarę działań policji. Jeśli chciał tym gestem szybko uspokoić sytuację przed wyborami, to nic dobrego z tego nie wyniknie.