Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
03.02.2017 20:21

Polka walczy o klauzulę sumienia w Norwegii

Katarzyna Jachimowicz i jej adwokat zakładają, że jeśli rozstrzygnięcie będzie niekorzystne, walczyć będą przed każdą kolejną instancją aż do Strasburga.

Katarzyna Jachimowicz i jej adwokat zakładają, że jeśli rozstrzygnięcie będzie niekorzystne, walczyć będą przed każdą kolejną instancją aż do Strasburga.

Doniesienia o problemach Polek z norweskim wymiarem sprawiedliwości dotyczyły najczęściej walki z okrutnym urzędem Barnevernet (odpowiednikiem niemieckiego Jugendamtu) o odzyskanie dzieci.

Jednak od jakiegoś czasu możemy śledzić zupełnie inne zmagania.

Tym razem widzimy potyczkę polskiej lekarki, która przed sądem w Norwegii walczy o przywrócenie do pracy. Katarzyna Jachimowicz zatrudniła się jako lekarz rodzinny w małej miejscowości Notodden. Z obowiązków wywiązywała się znakomicie, ciesząc się bardzo dobrą opinią pacjentów i pracodawcy – urzędu gminy. Jednak w grudniu 2015 r. została zwolniona, ponieważ, jak napisano w uzasadnieniu, odmówiła kierowania pacjentek na aborcję i wykonywania zabiegów zakładania spirali wczesnoporonnych. Gdy przyjmowano ją do pracy, norweskie prawo nie wymagało od wszystkich lekarzy wypełniania tych procedur, potem zmieniły się regulacje, likwidując kaluzulę sumienia. Zabieg zakładania spirali stał się tzw. świadczeniem gwarantowanym, które powinno być realizowane przez lekarzy rodzinnych. Przymus przeprowadzania takich zabiegów i likwidacja klauzuli sumienia, zdaniem polskiej lekarki, łamie konwencję praw człowieka, dlatego postanowiła dochodzić swoich praw przed sądem. – Na początku byłam sama – opisuje swoją walkę Katarzyna Jachimowicz. – Pisałam listy i apele do wszystkich możliwych instytucji – organizacji kościelnych, do parafii, biskupa. Wielu nie zareagowało, inni odpisali, że uznają moją postawę za słuszną, że szanują, podziwiają itp., ale nie poszło za tym żadne realne wsparcie. Żeby założyć sprawę, potrzebna była pomoc prawna i konkretne środki na proces – dodaje Polka.

Katarzyna znalazła w internecie profil polskiej działaczki pro-life, Anety. Panie nawiązały kontakt, zaczęły w sieci organizować grupę modlitewnego wsparcia. Po jakimś czasie znaleźli się przedstawiciele norweskiego stowarzyszenia lekarzy chrześcijańskich, nagle zaczęto skutecznie zbierać fundusze, pojawił się adwokat i sprawa ruszyła z miejsca. Od 16 do 18 stycznia trwały przesłuchania przed sądem, a w ciągu miesiąca znany będzie wyrok. Katarzyna Jachimowicz i jej adwokat zakładają, że jeśli rozstrzygnięcie będzie niekorzystne, walczyć będą przed każdą kolejną instancją aż do Strasburga. – To ważny precedens – mówi Katarzyna. – Dziś dotyczy zabiegów zakładania wczesnoporonnej spirali, jutro, gdy wprowadzą eutanazję, każe nam się uśmiercać pacjentów – ostrzega. Znamienne, że zanim Polka postanowiła upomnieć się o klauzulę sumienia, trzech norweskich lekarzy z tego samego powodu straciło pracę. Jednak pogodzili się z tym, nie podejmując żadnych działań. Katarzyna, choć szybko znalazła inne zatrudnienie (też w opiece zdrowotnej), zdecydowała się rozpocząć walkę z potężną instytucją państwa. Toruje w ten sposób drogę i skupia wokół siebie środowisko podobnie myślących norweskich lekarzy.

Niezależnie od tego, jak potoczy się proces, dzielna lekarka już wygrała. Pokazała, że Polak, a właściwie Polka potrafi! W imieniu norweskich medyków upomniała się o ich prawa.

Ponadto w czasie, gdy w mediach i w instytucjach międzynarodowych Polskę i Polaków oskarża się niestworzone rzeczy, o niszczenie demokracji i łamanie prawa, skromna lekarka z Białegostoku dowodzi, że my, Polacy, potrafimy upomnieć się o wolność, a zamordyzm i łamanie sumień to codzienna praktyka krajów liberalnych.

I ostatnia sprawa – dr Jachimowicz obudziła uśpioną i pogodzoną z sytuacją, dyskryminowaną mniejszość norweskich chrześcijan. Pomoc, wyrazy wsparcia i zapewnienia o stałej modlitwie płyną od prawosławnych, katolików i protestantów. Taki oddolny, żywy ekumenizm w postchrześcijańskiej Europie łączy wyznawców Chrystusa nie wokół pustych gestów na ekumenicznych kongresach, ale staje się realnym świadectwem wiary.
Reklama