Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Katarzyna Gójska-Hejke,
10.10.2016 00:19

Zafascynowani Rosją na żądanie

Zespół międzynarodowych śledczych badających przyczyny katastrofy pasażerskiego samolotu MH17 nad Ukrainą pokazał światu niezwykłe dowody.

Zespół międzynarodowych śledczych badających przyczyny katastrofy pasażerskiego samolotu MH17 nad Ukrainą pokazał światu niezwykłe dowody. Pracujący w nim eksperci nie mają wątpliwości, iż kilkuset pasażerów malezyjskich linii lotniczych zginęło w wyniku zestrzelenia maszyny pociskiem z wyrzutni BUK. Ustalili, iż broń wjechała na Ukrainę z Rosji, wskazali trasę jej przejazdu i trasę powrotu do Federacji po barbarzyńskim ataku. Wcześniej udało im się doprowadzić do wywiezienia z terenu zajętego przez tzw. separatystów elementów wraku samolotu. Zrekonstruowali zniszczoną maszynę w warunkach wręcz laboratoryjnych. Porównywania procedur przyjętych podczas badania obu „katastrof” – cywilnej i polskiej, rządowej – nigdy dość. W przypadku Smoleńska badacze – bez względu na ich umiejętności – działali w kierunku niwelowania rozbieżności z wersją rosyjską, by – jak wskazał minister Miller – nie ukręcić sobie bicza na własne plecy. Dziwnym trafem tym samym tropem podążyli dziennikarze, artyści, osoby publiczne. Wszyscy chyba nie słyszeli wystąpienia byłego szefa resortu spraw wewnętrznych, który przecież instruował tylko członków komisji co do konieczności marszu w stronę prawdy objawionej przez Tatianę Anodinę (nagranie ujawnił zespół dr. Wacława Berczyńskiego)? A mimo to jakże trafnie namierzyli właściwy kurs. Cóż za intuicja! Mało tego – trwają na nim mimo faktów, które powinny co najmniej zasiać wątpliwości. Sprawa MH17 to jeden z takiego zestawu. Przecież kraj, który potrafi w środku Europy zezwolić na zestrzelenie pasażerskiego samolotu, powinien przynajmniej stracić wiarygodność jako wyjaśniający przebieg katastrofy, która dla wielu międzynarodowych ekspertów wydaje się być, najłagodniej mówiąc, zagadkowa. Nic takiego się nie stało. Zwykli ludzie nie wierzą rosyjskiemu śledztwu, ale medialni celebryci bronią wersji Anodiny jak ostatniej twierdzy. Ów sprzeczny z rozumem upór to jedna z odsłon nadzwyczajnego zjawiska polegającego na deklarowaniu ślepej wiary w uczciwość i dobre intencje Moskwy w sytuacjach, które dotyczą jej żywotnych interesów. Gdy tylko pojawia się stosowne oczekiwanie ze strony Kremla, w Polsce natychmiast odzywa się chór popleczników, gotowych zmieszać z błotem wszystkich i wszystko, byle tylko je zaspokoić. Zdaje się, iż jedynym remedium na te cykliczne oczarowania Rosją jest ujawnienie wszystkich tajemnic naszych najnowszych dziejów i sprawne służby specjalne.