Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
,Katarzyna Gójska-Hejke,
03.09.2016 21:21

Panie Prezydencie, czekamy na aneks

Uroczystości pogrzebowe „Inki” i „Zagończyka”, zgodnie z oczekiwaniami, przerodziły się w chwytające za serce patriotyczne święto.

Uroczystości pogrzebowe „Inki” i „Zagończyka”, zgodnie z oczekiwaniami, przerodziły się w chwytające za serce patriotyczne święto. Trudno powstrzymać wzruszenie na myśl o tym, ile dobra przez kilkadziesiąt lat Polski zniewolonej przez komunistów, i tej nowej, która z wielkim trudem zrywa pęta poprzedniej, doświadczyły pokolenia obywateli RP dzięki „zachowaniu się, jak trzeba” zastępów Żołnierzy Niezłomnych. Ich odwaga i prawość ma niezwykłą moc nawet zza grobu, a właściwie mimo braku grobu, bo przecież większość z nich ciągle tkwi tam, gdzie ukryły ich komunistyczne bestie. Gdańskie uroczystości sprzed kilku dni, wcześniej pogrzeb niezwykłego Zygmunta Szendzielarza (dowódcy „Inki” i „Zagończyka”), pokazują ogromny głód Polaków na szczere manifestacje wierności Ojczyźnie. Organizatorom pogrzebu pary żołnierzy antykomunistycznego podziemia należy się wielkie uznanie. Uroczystościami, jak ta niedzielna, naprawdę niszczymy postkomunistyczną gangrenę. Podczas poruszającego przemówienia w gdańskiej katedrze prezydent Andrzej Duda mówił o 27 latach teoretycznie wolnej Polski, która – delikatnie mówiąc – nie paliła się do przywracania pamięci o Żołnierzach Niezłomnych. Mówił również o chwale bohaterów spływającej na ich rodziny, a także o niesławie zdrajców przylegającej do ich potomnych. To prawda, iż czas od 1989 r. był naznaczony nieustanną troską władających Polską elit o dobre samopoczucie zdrajców i katów. Nie tylko dlatego, że wielu z nich, otoczonych nowymi aureolami mentorów, ekspertów, autorytetów funkcjonowało bez najmniejszych skrupułów w różnych dziedzinach życia publicznego, ale także dlatego, że znaczna część opozycji uznała ich prymat, dogadała się z nimi. Oddzielną sprawą jest tzw. resortowe pochodzenie – awans dzieci był automatyczną konsekwencją powyższego. Jednak by ten postkomunistyczny układ mógł funkcjonować bez przeszkód, należało Polakom uniemożliwić dostęp do prawdy o nim. Stąd takie trudności w odtajnianiu dokumentów SB. Stąd oparte na kłamstwie wyroki sądów wybielające współpracowników bezpieki. Stąd stanowiący szaniec dla postkomuny front medialny, wściekle szturmujący każdy przyczółek niezależnego słowa. Tajność stanowiła i nadal stanowi gwarancję bezpieczeństwa dla tych, którzy przez ponad ćwierć wieku z premedytacją trzymali „Inkę”, „Zagończyka” i innych pod płytami chodnikowymi. By skończyć z postkomunizmem, trzeba wyrzucić na światło dzienne całą najnowszą historię Polski, w tym historię postkomunizmu i kontynuowania zależności od Moskwy. Mając ciągle w uszach doniosłe i piękne słowa Pana Prezydenta, mam nadzieję, iż pójdą za nimi czyny. W kancelarii głowy państwa od lat spoczywa dokument, który po prostu mamy prawo poznać. Opinii publicznej znany jest jako Aneks do raportu z weryfikacji WSI. Najwyższy czas pozwolić obywatelom RP dokonać samodzielnej oceny jego zawartości. Najwyższy czas umożliwić zainteresowanym poznanie prawdy o jednej ze sfer postkomunizmu. Bez upublicznienia tej wiedzy, ale także bez informacji ze zbioru zastrzeżonego z archiwów IPN, mentalni i faktyczni spadkobiercy morderców m.in. „Inki” i „Zagończyka” nie utracą wpływu na przyszłość Polski.