Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Jan Pospieszalski,
03.09.2016 08:09

Gorąco!

To były gorące wakacje.

To były gorące wakacje. Zaczęło się od referendum na Wyspach, w konsekwencji którego UE, wstrząsana kryzysem euro, najechana przez muzułmanów, teraz, po decyzji Brytyjczyków, nie może złapać oddechu. Stany Zjednoczone są zajęte sobą. Kampania wyborcza staje się coraz bardziej brutalna. Kandydatka demokratów, Hillary Clinton, zapowiedziała zmianę polityki zagranicznej, pragnąc skupić uwagę i siły w rejonie Pacyfiku, a Donald Trump chce dogadać się z Rosją, akceptując aneksję Krymu. Podważa również zasady funkcjonowania NATO, w tym art. 5 o wzajemnej pomocy w razie zaatakowania któregoś z członków sojuszu.

Nasza euforia związana z gwarancjami bezpieczeństwa na warszawskim szczycie NATO szybko ustąpiła konsternacji. Okazało się, że kluczowy sojusznik NATO – Turcja stała się areną dziwnego zamachu stanu. Kilka dni później świat obserwował, jak odwieczni wrogowie – Rosja i Turcja zawiązują egzotyczne przymierze. Uściskom Erdogana i Putina towarzyszyły antyamerykańskie demonstracje w Ankarze, a w tle rozgrywała się blokada natowskiej bazy, gdzie znajduje się 50 amerykańskich pocisków nuklearnych. Gdy NATO trzeszczy w szwach, rosyjskie oddziały koncentrują się na granicy z Ukrainą. W pierwszych dniach sierpnia na Krymie Rosjanie zatrzymują rzekomych ukraińskich zamachowców. Kijów twierdzi, że to rosyjska prowokacja, pod przykryciem której Rosjanie przerzucają na półwysep elementy broni rakietowej i ciężki sprzęt. 13 sierpnia, w pobliżu granicy państw bałtyckich, rozpoczęły się rosyjskie manewry „Współpraca 2016” z udziałem wojsk z Aramenii, Kirgizji, Tadżykistanu, Kazachstanu i Białorusi. Kolejne – „Słowiańskie braterstwo”, z udziałem Rosji, Białorusi i kontyngentu serbskiego, odbędą się (uwaga!) na terytorium Serbii. W ubiegły czwartek armia rosyjska, nie informując nikogo, przeprowadziła sprawdzian gotowości bojowej.

Kilka dni temu media doniosły o tajnym projekcie niemieckiego rządu przywrócenia powszechnego poboru i instrukcji dla obywateli, by gromadzić zapasy żywności na 10 dni.

Choć oficjalnie nikt tego nie potwierdził, odpowiedzią na stan napięcia na arenie międzynarodowej jest szczególna aktywność polskiej dyplomacji. Najpierw prezydent Kazachstanu w Warszawie, potem wizyty Andrzeja Dudy w Kijowie i na forum państw „ABC” w Dubrowniku, gdzie omawiano też (a może przede wszystkim?) „wzajemne wspieranie się w razie sytuacji kryzysowych”. W czwartek minister Waszczykowski złożył wizytę w Turcji. Tam wraz z szefem dyplomacji Rumunii prowadził rozmowy z prezydentem Erdoganem. 26 sierpnia przywódcy państw grupy Wyszehradzkiej spotkali się w Warszawie z Angelą Merkel, a następnie premier Beata Szydło odwiedziła Rumunię. Komunikaty z tych spotkań nie zawierają niepokojących akcentów, ale to, czego nie powiedzieli politycy, w modlitewnych intencjach zawarli biskupi.

W uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej na Jasnej Górze Episkopat zawierzył losy Polski i Polaków Matce Najświętszej. Abp Hoser w wypowiedzi dla TVP wyznał, że potrzebna jest modlitwa, „by Bóg ustrzegł nas od megakatastrofy. Tą katastrofą może być III wojna światowa, która, jak mówił papież Franciszek, we fragmentach już się dokonuje”.

Polacy mają dwa sposoby reagowania na zagrożenia – cudowny i normalny.

Cudowny to taki, gdy wobec wyzwań dokonana będzie realna ocena okoliczności, potem, uwzględniając możliwe środki, opracowany zostanie plan działania i konsekwentnie zrealizowany.

Normalny zaś to ten, gdy wobec grożącego niebezpieczeństwa Matka Boska przyjdzie, okryje swoim płaszczem i wszystko jakoś się ułoży.

Widząc ważne inicjatywy rządzących i wezwanie do modlitw ze strony biskupów, wiem, że wreszcie oba sposoby działania są w Polsce zastosowane.
Reklama