Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Katarzyna Gójska-Hejke,
27.07.2016 08:23

Tak, jak powinno być

Zamiar wspomnienia w trakcie uroczystości powstańczych w Warszawie ofiar dramatu z 10 kwietnia 2010 r. wywołał wrzask środowisk, które były i są nośnikiem kłamstwa smoleńskiego.

Zamiar wspomnienia w trakcie uroczystości powstańczych w Warszawie ofiar dramatu z 10 kwietnia 2010 r. wywołał wrzask środowisk, które były i są nośnikiem kłamstwa smoleńskiego. Niespodziewanie w ten kolejny odrażający wykwit pogardy dali się wciągnąć ludzie, od których mamy prawo wymagać odróżniania prawdy od propagandy. Słowa o wojnie domowej, gorącej atmosferze w wypadku propozycji MON‑u są doprawdy głęboko nie na miejscu.

Bo cóż niby miałoby być tym zarzewiem konfliktu, chaosu? Chęć upamiętnienia ludzi, którzy zginęli na służbie RP, a wcześniej albo byli uczestnikami zrywu ’44 r., albo przywracali o nim pamięć? Kilka tygodni po Smoleńsku znaczna część tych dzisiejszych głosów „rozsądku” po prawej stronie apelowała o zaniechanie marszów pamięci czy obrony krzyża z Krakowskiego Przedmieścia. Wówczas ich głos, tak jak i dziś głos sceptyków wobec apelu, był wyłącznie wsparciem sił wyrzucających pamięć o prezydencie Lechu Kaczyńskim z przestrzeni publicznej, współbrzmiał z celami kremlowskiej narracji w sprawie Smoleńska. W 2010 r. środowisko klubów „GP” przeciwstawiło się napominaniom „rozsądnych”, dzisiaj minister Antoni Macierewicz postąpił dokładnie tak, jak było trzeba.
 
Reklama