Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Piotr Wójcik,
16.05.2016 16:01

​Salomon nalał z pustego

Agencja ratingowa Moody’s znalazła iście salomonowe rozwiązanie – mając do wyboru obniżkę lub utrzymanie ratingu, wybrała obniżkę jego perspektywy.

Agencja ratingowa Moody’s znalazła iście salomonowe rozwiązanie – mając do wyboru obniżkę lub utrzymanie ratingu, wybrała obniżkę jego perspektywy. Nie od dziś wiadomo jednak, że prawda rzadko kiedy leży pośrodku.

Eksperci agencji Moody’s, na których spadło zadanie wystawienia oceny ratingowej Polsce, znaleźli się w potrzasku. Z jednej strony stali w obliczu oczekiwań środowisk, którym nie w smak są poczynania obecnego rządu (i nie chodzi tu wcale o Trybunał Konstytucyjny), by obniżyć rating Polsce, z drugiej strony dane makroekonomiczne nijak im takiej decyzji nie uzasadniały. Postanowili więc znaleźć złoty środek – utrzymali rating A2 (i tak najwyższy wśród wszystkich trzech największych agencji), ale zmienili jego perspektywę ze stabilnej na negatywną. Mimo wszystko należy zapytać, na jakiej podstawie.

Nie mają o co mieć pretensji

Agencje wydają rating kredytowy, który określa zdolność ocenianego podmiotu do spłaty jego zobowiązań. Głównymi tego wyznacznikami są skala jego zadłużenia oraz poziom dochodu. Dla państwa są to wzrost PKB (wprost przekładający się na dochody budżetowe), dług publiczny (czyli ogół zadłużenia) oraz deficyt budżetowy (czyli roczny przyrost długu).

Zmiana perspektywy musiałaby zostać podyktowana umiarkowanym pogorszeniem tych wskaźników. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Według Eurostatu rok 2015 w stosunku do 2014 zakończył się rzeczywiście minimalnym zwiększeniem długu publicznego – z 50,5 proc. PKB do 51,3 proc. Jednak wzrost długu o 0,8 pkt proc. jest wręcz śladowy i wciąż pozostaje na jednym z niższych poziomów w UE, gdzie średnia na koniec 2015 r. wyniosła 85,2 proc. (a w strefie euro 90,7 proc.).

Pozostałe wskaźniki wręcz się poprawiły. Wzrost PKB w 2015 r. przyspieszył w stosunku do 2014 o 0,3 pkt proc., z 3,3 proc. do 3,6 proc, a więc był wyższy niemal dwa razy od średniej unijnej (1,9 proc.). Deficyt budżetowy spadł – w 2014 r. wyniósł 3,3 proc., a w 2015 r. 2,6 proc., i także był niższy od przeciętnego deficytu w UE (2,4 proc.). Według planów budżetowych w tym roku także wyniesie on mniej niż 3 proc. Co prawda GUS podał w piątek, że wzrost PKB w I kwartale 2016 r. wyniósł 3 proc. i był niższy od oczekiwań, ale po pierwsze i tak był niezły, a po drugie w tym momencie ocena Moody’s była już dawno napisana (choć jeszcze nieopublikowana).

Zresztą ekonomiści są zgodni, że kolejne kwartały będą lepsze, a Komisja Europejska właśnie podniosła prognozę wzrostu Polski do 3,7 proc. Podsumowując, o ile polskie społeczeństwo może mieć mnóstwo uwag do nadwiślańskiej rzeczywistości gospodarczej, to nasi zagraniczni wierzyciele wręcz przeciwnie – Polska jest rzetelnym zobowiązanym, oferującym atrakcyjne odsetki.

Chcą wpływać na politykę

Jednymi z głównych argumentów za obniżką polskiej perspektywy, jakie podała agencja Moody’s, były wciąż niesprecyzowane plany polskiego rządu dotyczące rozwikłania problemu frankowiczów oraz obniżki wieku emerytalnego. Są to argumenty cokolwiek dziwaczne – w końcu w obu sprawach nie ma jeszcze projektów ustaw ani nawet ostatecznej decyzji, jak obie kwestie rozwiązać.

Jak można opierać ocenę zdolności kredytowej na tak abstrakcyjnych przesłankach? Czy bank, udzielając kredytu hipotecznego klientowi, pyta go, czy przypadkiem jego małżonka nie podpowiada mu zakupu lepszego samochodu w przyszłości? Oczywiście, że nie – sprawdza jego dochody oraz zadłużenie i na tej podstawie ocenia jego zdolność i wiarygodność. Faktem jest, że perspektywa ratingu powinna brać pod uwagę przyszłe wskaźniki, ale te muszą być oparte na zdarzeniach i danych, a nie na bliżej niesprecyzowanych planach. Jeśli jest inaczej, to dochodzimy do sytuacji, w której agencje ratingowe próbują wpływać na politykę gospodarczą suwerennych państw.

Mimo to obniżka polskiej perspektywy nie powinna mieć negatywnego wpływu na sytuację Polski. Rynek już zdyskontował ewentualną obniżkę ratingu, co objawiło się spadkiem kursu złotego, więc w sytuacji utrzymania oceny nasza waluta powinna się umocnić. Spadek perspektywy może sprawić, że rentowność polskich obligacji lekko wzrośnie w krótkim terminie, jednak spowoduje to prawdopodobnie wzrost także popytu na nie, a więc i spadek odsetek od naszego nowego długu w terminie nieco dłuższym. Tak było w wypadku ratingu S&P – zaraz przed obniżką rentowność naszych 10-letnich obligacji wynosiła 3,03 proc., po obniżce wzrosła ona do 3,38 proc., jednak po 2 miesiącach spadła do 2,79 proc., a więc do poziomu niższego niż przed obniżką. Jak widać, nawet obniżka ratingu nie zawsze musi mieć negatywny wpływ na sytuację zobowiązanego.

Czas na zmiany

Jednak nawet jeśli uznamy, że obniżka polskiej perspektywy ma słabe podstawy merytoryczne, nie zmienia to faktu, że miała miejsce. A o ile komentatorzy mogą utyskiwać na decyzję ekspertów Moody’s, to obowiązkiem rządu nie jest obrażanie się na rzeczywistość, tylko reagowanie na nią. W sytuacji gdy rynkom finansowym nie podoba się polityka danego kraju (np. wprowadzenie podatku bankowego), to państwo może spróbować zmniejszyć swoją zależność od nich.

Najlepiej uczynić to przez ograniczenie swojego zadłużenia zagranicznego. Obecnie 56 proc. polskiego długu publicznego znajduje się w rękach inwestorów zagranicznych, tymczasem Polska byłaby w bardziej komfortowej sytuacji, gdyby większość polskich obligacji znajdowała się w kraju. Rozpocząć ten proces mogłyby polskie instytucje finansowe należące do skarbu państwa, poprzez interwencję na rynku wtórnym obligacji i wykupywanie ich od zagranicznych wierzycieli. Wydaje się, że np. dla TFI PZU operacja zakupu pewnej ilości całkiem atrakcyjnych polskich papierów dłużnych nie przyniosłaby szkodliwych rezultatów.

Na dłuższą metę jednak zmiana struktury zadłużenia naszego państwa musi się opierać na aktywności polskiego sektora prywatnego. A to będzie miało miejsce, gdy zwiększymy poziom oszczędności polskich gospodarstw domowych oraz podmiotów gospodarczych. Tymczasem z powodu zbyt dużej zależności gospodarczej od krajów Zachodu akumulacja kapitału zachodzi w naszym kraju zdecydowanie zbyt wolno. Obniżka perspektywy dla Polski w agencji Moody’s jest najlepszym momentem, by zacząć to zmieniać.
Reklama