Andrzej Duda chciał wypocząć po męczącej kampanii i pojechał z rodziną na wakacje do Włoch. BOR wynajął mu willę, która spełniała warunki bezpieczeństwa. Prezydent zapłacił za nią z własnej kieszeni (w dodatku w euro).
Tabloidy wysłały za nim paparazzich, więc kto chciał, mógł zobaczyć nagi tors opalającego się Dudy czy pierwszą rodzinę w restauracji z przyjaciółmi. W normalnym kraju tu nastąpiłby koniec historii. Ale nie w III RP, gdzie media służą do politycznych nagonek. Bo okazuje się, na portalu Tomasza Lisa i w innych miejscach, że ten prosty news da się jednak tak zmanipulować, by rzucić na prezydenta cień podejrzeń. Jak to zrobić? Wystarczy „odkryć”, że willa należy do polskiej spółki, a zupełnie inna spółka, mająca tego samego udziałowca, była wymieniana w kontekście afery informatycznej. Jakie to może mieć znaczenie, skoro był to zwykły, komercyjny najem, a nie podarek? Oczywiście żadne, ale „dziennikarzom” to nie przeszkadza. Od czego aluzje, retoryczne pytania i zwykłe insynuacje? Mainstream nie takie rzeczy widział. Nie zdziwię się więc, np. czytając tytuł: „Czy Duda jest związany z najbogatszym polskim oligarchą?”, kiedy prezydent zapłaci za przejazd autostradą A2…
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Artur Dmochowski