Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

IPN pozoruje śledztwo na Łączce

Prokuratorzy uchylają się od obowiązku rzeczywistego wyjaśnienia komunistycznej zbrodni i poszukiwania szczątków jej ofiar, znajdujących się pod grobami ze stanu wojennego – odpowiedź rzecznik

Prokuratorzy uchylają się od obowiązku rzeczywistego wyjaśnienia komunistycznej zbrodni i poszukiwania szczątków jej ofiar, znajdujących się pod grobami ze stanu wojennego – odpowiedź rzecznikowi IPN‑u.

Zastanawiające jest to, że przez ostatnie półtora roku IPN nie uważał za stosowne odpowiedzieć na większość naszych pism. A teraz odpowiedział – nawet nie na list kierowany do siebie, tylko do prezydenta elekta Andrzeja Dudy. Co takiego nagle się stało? Czy chodzi o to, że zmienia się w Polsce władza?

Musimy też odnotować, że sugerowanych nam w piśmie sygnowanym przez rzecznika IPN‑u p. Andrzeja Arseniuka „nieprawdziwych informacji” zawartych rzekomo w naszym liście („Gazeta Polska Codziennie” z 23 czerwca br.) nie znaleźliśmy. Bo przecież nie może chodzić o stwierdzenie rzecznika Arseniuka, że „prokuratorzy pionu śledczego IPN nie angażują się w prowadzone prace”. Pragniemy podkreślić, że niczego takiego w naszym apelu do prezydenta Dudy nie napisaliśmy. Nie nam oceniać, czy prokuratorzy IPN‑u pracują z zaangażowaniem, czy nie, bo taka ocena należy do kompetencji ich przełożonych. Szczególnie mógłby (powinien?) to zrobić szef pionu śledczego IPN‑u prokurator Dariusz Gabrel, a swoją opinię mógłby wyrazić też prezes IPN‑u dr Łukasz Kamiński.

Działań brak

Pisaliśmy o czymś zupełnie innym. O zaangażowaniu instytucji państwowych w odnalezienie i upamiętnienie naszych Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych. O tym, że prace na Łączce cmentarza na Powązkach Wojskowych w Warszawie nie są prowadzone. Rzecz zatem nie w tym, czy pracownicy IPN‑u (w tym prokuratorzy) angażują się w prace (czego nie wiemy), lecz w tym, że tych prac nie ma. Mówimy oczywiście nie o jakichś szczątkowych czy pozornych pracach badawczych na Łączce (na które powołuje się Andrzej Arseniuk, pisząc np., że „na mniejszą skalę działania kontynuowano w październiku 2014 r. i marcu 2015 r.”) ani o prowadzonych równolegle identyfikacjach dotychczas wydobytych szczątków. Mówimy o konkretnych działaniach, które pozwolą wydobyć z komunistycznych dołów śmierci na Łączce kości ok. 100 pozostających tam wciąż polskich niepodległościowców. Takich działań nie ma. Posiłkując się językiem prawniczym: nie podejmuje się czynności procesowych zmierzających do kompleksowego i ostatecznego wyjaśnienia zbrodni dotyczącej wszystkich zrzuconych na Łączce ofiar.

Śledztwo w tym zakresie nie jest prowadzone, bo nie może być – wobec przyjętej przez IPN wadliwej wykładni prawnej.
W swoim piśmie potwierdza to nawet Andrzej Arseniuk: „prokurator (zarówno prokuratury powszechnej, jak i IPN‑u) nie ma żadnych uprawnień do zarządzenia przeniesienia grobu”. Chodzi oczywiście o groby powstałe w górnej części Łączki – nad dołami śmierci – na mocy decyzji dyktatora stanu wojennego Wojciecha Jaruzelskiego w celu zatuszowania popełnionej tam przez jego kolegów w latach 40. i 50. zbrodni komunistycznej. Dlatego te groby, m.in. w opinii adwokata Piotra Łukasza Andrzejewskiego, są nielegalnie. I jako takie nie powinny stanowić przeszkody w ekshumowaniu z dołów pod nimi wszystkich Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych. A przeprowadzenie tej priorytetowej dla wolnej i niepodległej Rzeczypospolitej operacji jest głównym celem powstania i działania Fundacji „Łączka”.

Kiedy prace na Łączce?

Andrzej Arseniuk na dowód tego, że prokuratura IPN‑u rzekomo nie może przenieść grobów z górnej części Łączki, powołuje się na negatywne opinie na ten temat innych podmiotów. Takich opinii jednak nie znamy. Bo jeśli mówimy o tych samych opiniach, które Fundacja „Łączka” uzyskała od IPN‑u w trybie dostępu do informacji publicznej, a więc piśmie wojewody mazowieckiego z 12 maja 2014 r., piśmie prezydenta m.st. Warszawy z 21 maja 2014 r. i piśmie ministra sprawiedliwości z 6 czerwca 2014 r. – w żadnej z nich nie jest napisane, że w obecnym stanie prawnym groby z górnej części stanowią niewzruszalną przeszkodę do ekshumacji szczątków Żołnierzy. Każda z tych opinii stwierdza, że ekshumacji może dokonać prokurator IPN‑u w ramach prowadzonego przez siebie śledztwa. Warunkiem jest oczywiście wszczęcie takiego śledztwa.

To logiczne – prokuratura IPN‑u właśnie po to powstała, właśnie po to została wyodrębniona z prokuratury powszechnej, aby ścigać zbrodnie popełnione na narodzie polskim, w tym zbrodnie komunistyczne. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że na Łączce mamy do czynienia ze zbrodnią komunistyczną. Dlatego prowadzenie w tej sprawie śledztwa jest nie tylko prawem, ale i obowiązkiem IPN‑u. Tymczasem IPN od takiego obowiązku się uchylił i wciąż się uchyla.

Gorzej, że nie wiadomo nawet, kiedy takie śledztwo zostanie wszczęte, czyli kiedy prof. Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa IPN‑u ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, będzie mógł wrócić na Łączkę i dokończyć wstrzymane/zablokowane ekshumacje w kwaterach „Ł1” i „Ł2”, czyli na terenie całego dawnego pola więziennego, co oczywiście wymaga przeniesienia zbudowanych nielegalnie w górnej części Łączki grobów.

Choć mamy tu pewne novum. Andrzej Arseniuk bodaj po raz pierwszy przyznał, że początkowo IPN uważał, że przeniesienie grobów z górnej części Łączki jest możliwe. A nas, kiedy przez długie miesiące też wskazywaliśmy na taką możliwość, odsądzano od czci i wiary, zarzucając nam nawet kłamstwo. A tu proszę – rzecznik IPN‑u potwierdza, że można było. Potwierdza nawet, że w oficjalnych pismach IPN‑u szukał miejsca do przeniesienia tych górnych grobów! Dopiero potem miało się okazać, że „prokurator nie ma żadnych uprawnień do zarządzenia przeniesienia grobu”.

Zaniechanie śledztwa

I tu doszliśmy do sedna sprawy. Od dawna apelujemy do IPN‑u, aby wrócił do koncepcji śledztwa prokuratorskiego. To pozwoli sprawnie i bez zbędnych przeszkód ekshumować wszystkich z dołów śmierci na Łączce. Może nawet jeszcze w tym roku! Bez uciekania się do szkodliwych przepisów znowelizowanego przez odchodzącego prezydenta Bronisława Komorowskiego prawa.

Ale Andrzej Arseniuk wymienia „sukcesy” IPN‑u: „We wrześniu 2014 r. w ramach śledztwa przebadano [pod tym enigmatycznym stwierdzeniem ukryto ekipę prof. Szwagrzyka] znaczny obszar oraz ekshumowano szczątki dwu osób, w tym zidentyfikowanego ostatnio por. Edwarda Pytko”. Po tym następuje cytowane już zdanie: „Na mniejszą skalę działania kontynuowano w październiku 2014 r. i marcu 2015 r.”. Tymczasem zdania te potwierdzają tylko, że ostatnie poważne prace badawcze na Łączce odbyły się rok wcześniej – w 2013 r. Czyli innymi słowy: od tego czasu żadne poważne prace badawcze nie były tam prowadzone. Od tego czasu były to działania „na mniejszą skalę”, jak lapidarnie ujął to pan rzecznik. Przez poważne prace cały czas rozumiemy takie, które pozwolą przesunąć „współczesne” (powstałe na mocy decyzji Jaruzelskiego) groby i ekshumować znajdujących się w dołach pod nimi polskich bohaterów.

Czy IPN rzeczywiście ma się czym chwalić? Po pięciu latach od objęcia prezesury przez dr. Łukasza Kamińskiego wciąż w „łączkowej” ziemi pozostają szczątki ok. 100 polskich niepodległościowców. Wypada również spytać: jak długo jeszcze ten stan pohańbienia kości naszych bohaterów będzie trwał? Chyba że IPN potrafi określić termin ich wydobycia? Andrzej Arseniuk pisze, że stanie się to „w możliwie krótkim czasie”. Co to konkretnie oznacza? Podpowiemy: może to potrwać pięć lat, a może nawet w ogóle się to nie uda! Chyba że IPN zdecyduje się jednak wszcząć kompleksowe prokuratorskie śledztwo!

Żadnych działań procesowych

Na farsę zakrawa fakt, że o tym, iż nad dołami śmierci istnieją groby, IPN miał się dowiedzieć dopiero w 2013 r., o czym Andrzej Arseniuk pisze tak: „Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie włączyła się w działania poszukiwawcze w momencie, gdy okazało się, że […] konieczne jest przeniesienie późniejszych pochówków”. Ma to być zresztą dowodem, że prokuratorzy pionu śledczego IPN‑u „angażują się w prowadzone prace”.

Wyjaśnić warto, że to zaangażowanie polegało przede wszystkim na popieraniu projektu nowelizacji ustaw sygnowanych przez Bronisława Komorowskiego i uzależnieniu w ten sposób losów ewentualnego śledztwa od wyniku wielu postępowań administracyjnych. Czyli mówiąc wprost: uzależniono ekshumacje naszych bohaterów od zgody rodzin pochowanych w górnej części Łączki, w znacznej części rodzin komunistycznych, funkcjonariuszy aparatu represji. Czy gdyby poszukiwano zwłok ofiary współczesnego kryminalnego zabójstwa i aby zatrzeć ślady zbrodni, pochowano inną osobę razem z tą ofiarą, to czy prokuratura powszechna czekałaby na zmianę prawa? A następnie na decyzję wojewody i potem liczyłaby, że rodzina pochowanego nie zaskarży tej decyzji?

Wnioski nasuwają się same: IPN nie podjął prawdopodobnie żadnych czynności procesowych, mających na celu rzeczywiste wyjaśnienie zbrodni ukrytej w dołach śmierci na Łączce i poszukiwanie szczątków jej ofiar znajdujących się pod „współczesnymi” grobami. Bo gdyby takie śledztwo naprawdę było prowadzone, byłyby objęte nim wszystkie ofiary i zapewne uwzględniono by też niedawny wniosek syna jednego z zamordowanych członków IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość o przyznanie statusu pokrzywdzonego. Wniosek taki jednak oddalono, uzasadniając, że syn ofiary nie jest stroną tego śledztwa. A zatem: zbrodni na kim popełnionych dotyczy to rzekome „śledztwo” wszczęte w sierpniu 2014 r.? A owe „współczesne” groby, które miały zatrzeć ślady zbrodni komunistycznej? Może przynajmniej ten wątek jest badany? Jednak o tym też opinii publicznej nic nie wiadomo.

Tymczasem tu nie trzeba być ani historykiem, ani prokuratorem, ani nawet przedstawicielem „łączkowych” rodzin, które od wielu lat, jeszcze w PRL‑u, przypuszczały, że szczątki ich bliskich znajdują się na Łączce. Wystarczy pójść na Powązki Wojskowe (do czego serdecznie namawiamy!). Wtedy okaże się, że ok. trzech czwartych dawnego pola więziennego wciąż jest pokryte „współczesnymi” grobami i żadne prace nie są tam prowadzone. To chyba najlepszy dowód na „zaangażowanie” IPN‑u w ekshumacje naszych Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych na warszawskiej Łączce.
 
Tadeusz Płużański, prezes Fundacji „Łączka”, Beata Sławińska, wiceprezes Fundacji „Łączka”

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Tadeusz Płużański,Beata Sławińska