Prezydent najważniejszych ubeków
8 września 2011 r. we Wrocławiu rozpoczyna się Europejski Tydzień Kultury. Inauguruje go wykład prof. Zygmunta Baumana, byłego żołnierza stalinowskiego aparatu bezpieczeństwa.
Obściskiwanie się z Zygmuntem Baumanem, majorem Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, jest symbolem polityki historycznej Bronisława Komorowskiego. Obecny prezydent RP nigdy zdecydowanie nie potępił działań Wojciecha Jaruzelskiego, Czesława Kiszczaka oraz innych funkcjonariuszy bezpieki z nadania Stalina. W jego wystąpieniach nie ma jednoznacznych stwierdzeń na ten temat, są natomiast ogólne frazesy. Wystarczy przytoczyć chociażby przemówienie Bronisława Komorowskiego wygłoszone w Puławach 1 marca 2013 r. z okazji Narodowego Dnia Żołnierzy Wyklętych. – Myślę, że to nie żołnierze byli wyklęci, ale czasy były przeklęte. Czasy, w których Polak strzelał do Polaka i Polacy w służbie złej sprawy niszczyli nasze poczucie godności – mówił wówczas Komorowski. Nie powiedział, kto był w tej „złej służbie” i kto odpowiada za wymordowanie uczestników zbrojnego podziemia.
Dwie biografie
Pięć lat wcześniej w tym samym rejonie – na Zamku w Lublinie, przebywał prezydent Lech Kaczyński.
– […] Oto, po roku 1944, bo przecież tutaj wprawdzie nie 22 lipca, ale kilka dni później wkroczyli bolszewicy i po krótkim czasie rzekomej współpracy z polskim podziemiem, przeszli do jego likwidacji […] – mówił 19 października 2008 r. prezydent Kaczyński, nawiązując do historii Zamku. Wcześniej, 17 marca tego samego roku, odznaczył m.in. pośmiertnie żołnierzy, którzy walczyli z komunistami. Wśród nich Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski został odznaczony Józef Franczak „Lalek” – ostatni Żołnierz Wyklęty. Nieprzypadkowo przytoczyłam słowa Bronisława Komorowskiego, które wypowiedział na Lubelszczyźnie – tam, gdzie walczył i zginął Józef Franczak.
Losy „Lalka” diametralnie różnią się od życia faworyta obecnego prezydenta (czyli Zygmunta Baumana), który ścigał Żołnierzy Wyklętych i który był za to odznaczony przez swoich przełożonych. Był również – jak wynika z archiwów Instytutu Pamięci Narodowej – agentem Informacji Wojskowej o pseudonimie „Semjon”, co ujawnił w 2006 r. dr Piotr Gontarczyk w „Biuletynie IPN” w artykule „Nieznany życiorys Zygmunta Baumana”.
Bauman przez cały czas służby w KBW związany był ideowo z sowieckim totalitaryzmem, przeciwko któremu walczył Józef Franczak. Bauman, chociaż został po śmierci Stalina zwolniony z wojska, zrobił karierę naukową. Józef Franczak nigdy nie poszedł na współpracę z komunistami, za co zapłacił życiem. Został zastrzelony 21 października 1963 r. w trakcie obławy prowadzonej przez Służbę Bezpieczeństwa i ZOMO. Jego ciało bezpieka wrzuciła do bezimiennego grobu – zanim jednak to się stało, komuniści zdecydowali o odcięciu zabitemu głowy, która została przewieziona do Akademii Medycznej w Lublinie. Kilka dni później, w nocy, rodzina wykopała jego nagie, pozbawione głowy ciało i dokonała godnego pochówku. Kilka dni temu odnalezioną w zbiorach Uniwersytetu Medycznego w Lublinie czaszkę Józefa Franczaka przekazano rodzinie.
Towarzysz towarzyszy
Odnalezienie po latach czaszki bohatera ma wymiar symboliczny. Pokazuje, że mimo dramatycznych przeciwności można było walczyć o pamięć, nawet jeżeli miało się do czynienia z okrutnym, sowieckim barbarzyństwem. Bo jak inaczej nazwać rzekomego sojusznika, który odcina głowę „wroga” i wrzuca jego nagie ciało do bezimiennego grobu? Ofiary tego barbarzyństwa odzyskiwały należną im pamięć i honor po 1989 r. Lech Kaczyński był pierwszym prezydentem w III RP, który odznaczał żołnierzy podziemnej armii, przywracając im pamięć także w wymiarze symbolicznym – to przecież dzięki prof. Kaczyńskiemu został ustanowiony Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych, również przy wybitnych staraniach prezesa IPN‑u Janusza Kurtyki.
Bronisław Komorowski – absolwent Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego – unika jednoznacznych ocen komunistycznego reżimu. Wśród jego doradców byli i są ludzie, którzy świetnie się umościli w PRL‑u. Wystarczy wspomnieć Tomasza Nałęcza (również historyka) – działacza PZPR‑u do samego końca rozwiązania tej partii, czy Romana Kuźniara, także działacza PZPR‑u, który w archiwach IPN‑u figuruje jako zarejestrowany kontakt operacyjny o pseudonimie „Uniw”. Z kolei Waldemar Strzałkowski – doradca Komorowskiego od 1990 r., w czasach PRL‑u był szefem POP w Wojskowym Instytucie Historycznym im. Wandy Wasilewskiej. Z akt paszportowych Strzałkowskiego wynika, że wielokrotnie jeździł służbowo do Związku Sowieckiego. W WIH zajmował się historią wojskowości, rygorystycznie stosując metody historiografii marksistowskiej. Strzałkowski w latach 80. był kierownikiem pracowni WIH, która ściśle współpracowała ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego. A to właśnie historycy z otoczenia Komorowskiego mają wpływ na jego politykę historyczną. I trudno się dziwić, że forsują Baumana jako wybitną współczesną postać – a nie żołnierzy poziemnej armii, z którymi Bauman walczył. Nic więc dziwnego, że Komorowski przez lata honorował Wojciecha Jaruzelskiego, który walczył z własnym narodem, a po jego śmierci urządził mu pogrzeb z najwyższymi honorami.
Na rękę komunistom
Bronisław Komorowski wielokrotnie miał okazję do tego, by odciąć się od najważniejszych funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki i pokazać swoimi działaniami, że zależy mu rzeczywiście na prawdziwym uhonorowaniu Żołnierzy Wyklętych. Dwa lata temu do jego kancelarii wpłynął wniosek o odebranie Orderu Virtuti Militari pięciu funkcjonariuszom KBW (formacji, w której służył Bauman) i żołnierzom LWP, którzy w 1946 r. wzięli udział w likwidacji mjr. Mariana Bernaciaka „Orlika”, legendy antykomunistycznego podziemia na Lubelszczyźnie. 24 kwietnia 1945 r. żołnierze Bernaciaka uwolnili z rąk funkcjonariuszy ponad 100 więźniów, przeprowadzając brawurowy atak na Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Puławach. „Orlik” został odznaczony pośmiertnie przez prezydenta Kaczyńskiego; 27 kwietnia 2008 r. w rocznicę ataku na UB w Puławach prof. Kaczyński opublikował list, w którym napisał m.in.: „[…] Antykomunistyczni powstańcy zasłużyli w oczach nowych władz Polski na karę najstraszniejszą. Tropieni i zwalczani za pomocą wszelkich sił i środków – od donosów i zastraszania rodzin aż po użycie artylerii, czołgów – poddawani okrutnym śledztwom, mordowani i grzebani potajemnie, nawet po śmierci pozostawali nadal pozbawieni wszelkich ludzkich praw. Bliskim nie wolno było ich pochować, a przyjaciołom wspominać. Wyklęci za życia, po śmierci mieli zostać skazani na wieczne zapomnienie. […] Komunistyczny reżim wytoczył im wojnę totalną. W tym śmiertelnym starciu najlepsi synowie narodu polskiego wytrwali niezłomnie przy wartościach, którym ślubowali wierność: przy Bogu, honorze i ojczyźnie. […] Jako Prezydent Rzeczypospolitej oddaję dzisiaj hołd wszystkim bohaterom antykomunistycznego powstania. Chylę czoła przed tymi, którzy w najciemniejszej godzinie XX-wiecznych dziejów naszej ojczyzny pozostali do końca wierni Polsce. Cześć ich pamięci!”.
Wnioskiem o odebranie tytułów mordercom „Orlika” zajęła się Kapituła Orderu Wojennego Virtuti Militari, w której wówczas zasiadał gen. Janusz Brochwicz-Lewiński ps. Gryf. Bronisław Komorowski nie przedłużył mu kadencji w Kapitule, która ma coraz mniej członków. Sprawa odebrania odznaczeń bandytom w mundurach KBW i LWP do tej pory wisi w próżni prezydenckiej kancelarii.