Nepotyzm w wykonaniu premier Ewy Kopacz sięga szczytów. Nie ma dnia, by media nie informowały o kolejnych „psiapsiółkach” pani premier, które dostają lukratywne posady rządowe. Ewa Kopacz ma gest: świetne stanowiska dostają nie tylko koleżaneczki od kawki i koniaczku, ale także członkowie ich rodzin.
Wystarczy przeczytać ostatnie doniesienia dziennika „Fakt”, który z załatwiania pracy dla byłego męża Iwony Sulik (byłej już rzecznik rządu) oraz jej męża zrobił prawdziwy serial. Z kolei „Rzeczpospolita” ujawniła, że Kopacz planuje na stanowisku głównego inspektora danych osobowych umościć swoją kolejną „psiapsiółkę”: Bożenę Bukiewicz, szefową lubuskiej PO, specjalistkę od maszyn przemysłu włókienniczego. W takiej sytuacji nie ma szans na to stanowisko Mirosław Wróblewski, konstytucjonalista z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich, dotąd jedyny kandydat Platformy Obywatelskiej. Ewa Kopacz w swoich decyzjach personalnych staje się coraz bardziej bezczelna: nie dość, że nie liczy się ze swoimi wyborcami, to jeszcze idzie na zwarcie z partyjnymi kolegami. I może przy tym się śmiać – nikt jej nic nie zrobi, ponieważ Ewa Kopacz jest także szefową PO.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania