Kiedy wspominamy czasy pierwszej Solidarności, warto pamiętać, że ówczesny bunt był możliwy dzięki solidarnie działającym robotnikom. Ludziom, którzy czuli się gospodarzami we własnych zakładach pracy.
Wielką rolę odgrywały wtedy Śląsk i Pomorze, związane z przemysłem stoczniowym. Dziś stocznie zostały niemal całkowicie zlikwidowane. Z wielkich zakładów, w których narodziła się „S”, pozostały tylko kopalnie. Czy obecne protesty górników są wyłącznie wyrazem ich walki o własne interesy? Wydaje się, że są jednak czymś więcej.
W krajach o ugruntowanej demokracji zarówno władza, jak i przedsiębiorcy dbają o swój interes narodowy. W Polsce ogromna część podmiotów gospodarczych jest w rękach obcych – a więc obojętnych na rację stanu Rzeczypospolitej – rząd zaś gotowy jest przykładać rękę do uderzenia w polską gospodarkę zgodnie z interesem UE (zwróćmy uwagę na koincydencje między próbą likwidacji kopalń a unijnym kierunkiem odchodzenia od węgla). W tej sytuacji protesty górników mają szerszy wymiar – są manifestacją podmiotowości społeczeństwa, które upomina się o to, by władza dbała o polską rację stanu. To nic innego, jak walka o naszą suwerenność.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Zdzisław Krasnodębski