Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
,Katarzyna Gójska-Hejke,
28.09.2014 10:42

Echa Smoleńska w pierwszym wystąpieniu Kopacz

Powoli przyzwyczajamy się do informacji o naruszaniu przestrzeni powietrznej europejskich państw przez samoloty rosyjskie. Jeszcze wiosną te zdarzenia budziły poruszenie.

Powoli przyzwyczajamy się do informacji o naruszaniu przestrzeni powietrznej europejskich państw przez samoloty rosyjskie. Jeszcze wiosną te zdarzenia budziły poruszenie. Dzisiaj są odnotowywane, ale spotykają się z coraz większą obojętnością. Przestają robić wrażenie. Można zatem powiedzieć, że rosyjskie akcje osiągają swój cel, bo jest nim właśnie uśpienie czujności społeczeństw. Mamy przywyknąć do takich drobnych naruszeń granic i przejść nad nimi do porządku dziennego. W taki oto sposób Kreml chce nas przygotować na bardziej radykalne działania. Step by step. Krok następny został bez wątpienia wykonany – naruszenia przestrzeni powietrznej państw naszej części Europy, w tym członków NATO, są coraz częstsze. Świat wokół nas staje się bardziej niebezpieczny i nieprzewidywalny. Wymaga od sprawujących władzę dużego doświadczenia, lecz także większej odwagi. Nowy gabinet, sklecony z zasobów partii rządzącej, kompletnie nie przystaje do tych wyzwań. Przypomina bardziej kółko wzajemnej adoracji niż grupę zdolną do opracowywania odważnych strategii i wcielania ich w życie. Nowa premier z dumą ogłasza, iż w razie zagrożenia pierwsza zwieje w zaciszne miejsce, bo tak rozumie troskę o bezpieczeństwo. Zdaniem szefowej Rady Ministrów ucieczka lub chowanie się po kątach jest zachowaniem racjonalnym i najbardziej opłacalnym. Ta cytowana już po wielekroć pierwsza wypowiedź Ewy Kopacz ukazująca jej sposób myślenia o obronności, budowaniu sojuszy z sąsiadami czy żywotnych interesach Rzeczypospolitej, rzuca również nowe światło na jej działania w Moskwie tuż po katastrofie smoleńskiej. Przypomnijmy – Rosjanie robili wówczas wszystko, co chcieli, z bezczeszczeniem ciał ofiar włącznie. Dziś jest już zupełnie jasne, iż mogli tak się zachowywać, bo nie czuli najmniejszej presji ze strony ministra konstytucyjnego rządu RP, najwyższego rangą urzędnika Rzeczypospolitej, który został oddelegowany do stolicy Federacji Rosyjskiej przez samego premiera. Kopacz skapitulowała po 10 kwietnia, obserwowała rosyjskie matactwa i uznała, że opłaca się przymknąć na nie oczy. Jako szef rządu również zapowiada kapitulację. Mówi wprost, że zrobi tylko to, na co będzie zgoda „europejskiej rodziny”. A to oznacza, iż  będzie czekać na wskazówki. Trudno o gorszy prognostyk jej polityki.
Reklama