Sztabowcy PO planują znów wysłanie Donalda Tuska autobusem w Polskę.
Kłopotów z tego pomysłu było już sporo – a to pan paprykarz pytał premiera, jak żyć po kilku latach dokonań jego rządu, a to śliczna dziewczyna mówiła mu w oczy, że jest zdrajcą. Nie da się skontrolować, jakie media są na kolejnych etapach wyprawy, i odseparować te, które nie służą PO. Oczywiście ideałem byłoby, gdyby na takich trasach z dziennikarzy byli tylko Kuźniar, Machała i Gugała, ale życie nie jest tak łatwe. Jednak premier pewnie ruszy, być może dla kolorytu zabierze Ryszarda Kalisza czy Wojciecha Olejniczaka, by choć trochę łatać poparcie wyborcami SLD. Trudno jednak sądzić, by odważył się na otwarte spotkania z ludźmi. Zresztą nie należy temu się dziwić. Ryzyko publicznego usłyszenia słów uznanych za nieparlamentarne – choć, jak pokazały taśmy, stanowią one kluczowy zasób języka polityków PO – nie jest przyjemne. Zwłaszcza przed wyborami.
Zostaje zatem dokładna reżyseria i aktyw partyjny. No i relacje stworzone przez Radiokomitet, dziś nazywany dla niepoznaki „mediami publicznymi”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka