Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Sejmowa komisja śledcza ds. Pegasusa za 30-dniowym aresztem dla Zbigniewa Ziobro. Komisja zakończyła posiedzenia • • •

​Zatrute owoce ABW

Naukowiec, pasjonat broni i materiałów wybuchowych organizuje otwarte zajęcia na temat swoich zainteresowań na uczelni.

Naukowiec, pasjonat broni i materiałów wybuchowych organizuje otwarte zajęcia na temat swoich zainteresowań na uczelni. Służby specjalne nawiązują z nim kontakt, nakłaniają do zorganizowania zamachu na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, później go aresztują i robią konferencję prasową w tej sprawie.
 
Czy po ujawnieniu roli służb specjalnych w sprawie Brunona Kwietnia – naukowca z katedry Fizyki i Chemii Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie – słychać było chór oburzenia? Czy premier Donald Tusk skrytykował działania Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, tak jak zwykł to robić w wypadku operacji CBA, gdy Biurem kierował jeszcze Mariusz Kamiński? Nic z tych rzeczy. Nie słyszeliśmy o „owocach zatrutego drzewa”, jak nieustannie określano operacje Centralnego Biura Antykorupcyjnego do jesieni 2009 r., kiedy to premier Donald Tusk odwołał Kamińskiego ze stanowiska szefa, a także całe kierownictwo CBA.
Łowienie naukowca
 
Jak wynika z nieoficjalnych informacji medialnych, funkcjonariusze ABW przeniknęli do grupy Brunona Kwietnia i pozostawali z nim w stałym kontakcie przez wiele miesięcy. Zanim do tego doszło, naukowiec został wezwany na oficjalną rozmowę do ABW, gdzie – jak napisano w akcie oskarżenia – „pouczono go o niebezpieczeństwie płynącym z przekazywania wiedzy specjalistycznej na temat materiałów wybuchowych, ich wykorzystywania i praktycznego zastosowania”.
Brunon Kwiecień nadal prowadził zajęcia dotyczące materiałów wybuchowych, na które przychodzili agenci ABW. To właśnie oni – według doniesień „Gazety Wyborczej” – podsunęli naukowcowi pomysł zamachu na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, dziennikarkę Monikę Olejnik i wysadzenie pomnika Martyrologii Żydów w Białymstoku. Kwiecień miał też mieć własny pomysł: wysadzenie gmachu Sejmu w czasie, gdy będą w nim przebywali premier, prezydent oraz parlamentarzyści.
 
Zachwyt premiera Tuska
 
Aresztowanie Brunona Kwietnia odbiło się szerokim echem w mediach. 22 listopada 2012 r. przedstawiciele Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie i kierownictwo Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na konferencji prasowej zreferowali „zbrodnicze” zamiary naukowca. Pokazali także m.in. materiały wybuchowe, które znaleziono podczas przeszukania pomieszczeń zajmowanych przez Kwietnia.
Akcji ABW nie mógł nachwalić się premier.
– Przekleństwo, które wyraża się w przysłowiu „mądry Polak po szkodzie”, tym razem okazało się nieprawdziwe – komentował Donald Tusk.
Wątpliwości dotyczące całej sprawy pojawiły się znacznie później, gdy coraz więcej szczegółów śledztwa zaczęło docierać do opinii publicznej.
 
Nielegalne działania ABW
 
Bomba medialna wybuchła jednak dopiero po skierowaniu przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie do tamtejszego sądu aktu oskarżenia przeciwko Brunonowi Kwietniowi, który został oskarżony o „przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organa RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią”. Okazało się, że jednym z głównych dowodów przeciwko naukowcowi jest korespondencja internetowa, a funkcjonariusze ABW zatrzymali go miesiąc po tym, jak zrezygnował z przeprowadzenia zamachu na Sejm. Wszystko także wskazuje na to, że studenci to działający pod przykryciem funkcjonariusze Agencji.
I właśnie najwięcej zastrzeżeń budzi jednak sama operacja specjalna ABW, polegająca na prowokowaniu Brunona Kwietnia do organizowania zamachów. W obowiązującej ustawie o ABW nie ma żadnego zapisu mówiącego o tym, że funkcjonariusze Agencji mogą prowadzić działania operacyjne inspirujące daną osobę do popełnia przestępstwa – to właśnie efekty takiej prowokacji nazywane są „owocami zatrutego drzewa”. Termin wywodzi się z prawodawstwa amerykańskiego. Służby specjalne USA wielokrotnie korzystały z tego narzędzia. Do historii przeszła prowokacja FBI, polegająca na tym, że amerykańscy agenci udający arabskich szejków skusili łapówkami kilkunastu kongresmenów i senatorów, łamiąc definitywnie ich kariery.
 
Cały artykuł ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Kania