Honory dla bandyty
Reakcja najwyższych urzędników państwowych RP po śmierci zbrodniarza Jaruzelskiego jest najlepszą ilustracją stanu, w jakim się znajdujemy.
Jaruzelski nie jest postacią kontrowersyjną, lecz jednoznaczną – jednoznacznie negatywną. Jego losy nie były skomplikowane, a przez to tragiczne – tragedię przeżywali ci, którzy mieli nieszczęście walczyć z ludźmi pokroju Jaruzelskiego. Gdy oni znosili trud prześladowań i walki o Polskę bez sowieckich namiestników i agentów, Jaruzelski budował karierę na zdradzie ojczyzny i krzywdzie innych. Nie poświęcał się dla Polski, lecz dla wymyślonego na Kremlu komunistycznego więzienia, które na całe dziesięciolecia stało się piekłem dla milionów ludzi.
Gdy słyszę dziś prezydenta i premiera rządu Rzeczypospolitej, którzy tak ochoczo w imieniu nas wszystkich deklarują chęć uhonorowania zmarłego, ale nigdy nieosądzonego na ziemi, zbrodniarza, to czuję nie tylko złość, lecz także wstyd. Wstydzę się za takie instytucje państwa polskiego, które z sowieckiego pachołka czynią wybitnego Polaka, a ociągają się z wydobyciem z dołów śmierci szczątków jego ofiar i ofiar jego wspólników. Bronisław Komorowski nie uznaje za stosowne konsultowania się z rodzinami Żołnierzy Antykomunistycznego Podziemia w sprawie organizacji ich uroczystości pogrzebowych, a rwie się do uczczenia człowieka, który dla Polski był co najwyżej wynajętym przez Sowiety strażnikiem więziennym.
Reakcja najwyższych urzędników państwowych RP po śmierci zbrodniarza Jaruzelskiego jest najlepszą ilustracją stanu, w jakim się znajdujemy – po ćwierćwieczu rzekomej wolności instytucje państwa polskiego są nieporównanie bardziej otwarte na honorowanie tych, którzy są symbolem zniewolenia, niźli obywateli sprzeciwiających się komunistycznej okupacji. Prawidłowa odpowiedź na pytanie, ile w dzisiejszej Polsce jest PRL, brzmi – tyle, ile państwowych honorów na pogrzebie Jaruzelskiego.